Jak w tytule: nie wiem co ze sobą zrobić. Jest sobota, mam wolny dzień, wstałam wcześnie. Powinnam się wziąć za projekt z socjologii i naukę neurologii i biologii, ale oczywiście mnie od tego odrzuca. Może po spacerze, do którego się przekonuję od godziny. Zrobiłabym sobie połowę tego kółeczka co zrobiłam poprzednio - jakieś 4km.
Wczoraj zawaliłam wieczorem - zjadłam 3 paski czekolady słodkiej, kromkę z serem żółtym i kilka plasterków sera i polędwicy sopockiej. W ten sposób dodałam sobie do bilansu ok. 800kcal co sprawia, że wczorajszy wynik to ok. 1650kcal. Przejeździłam 35 minut na rowerku stacjonarnym. Wypiłam 1,3l wody.
Waga utrzymuje się mimo wszystko na 117,5kg - trzeci dzień. Ważne, że nie wzrasta, bo dwa ostatnie dni nie były zbyt udane.
Dzisiaj na śniadanie kromka z serem żółtym zapiekana w piekarniku, na obiad pierś z kurczaka zapiekana z przyprawami w piekarniku, może z kaszą kuskus. Na kolację 100g surówki z kiszonej kapusty i marchewki. Czyli ma być poniżej 1000kcal.
Ostatnie 7 dni (kalorie zjedzone - spalone = bilans)
5.06 sobota 1200 - 720 = 480
6.06 niedziela 1700 - 416 = 1284
7.06 poniedziałek 751-1250 = - 499
8.06 wtorek 857 - 472 = 385
9.06 środa 775 - 1117 = - 342
10.06 czwartek 1400 - 686 = 714
11.06 piątek 1650 - 631 = 1019
_____________
edit: 19:00
dzisiaj:
4km spacer (przez cały dzień 8065 kroków)
80min rowerek stacjonarny
1300kcal zjedzone
1,5l wody
1650 kcal to wcale nie jest nie wiadomo jak dużo, netto masz 1019 więc nie masz się czym przejmować. Miłej soboty :)
OdpowiedzUsuńŁadne ci wychodzą bilanse. Nie masz o co się martwić:)
OdpowiedzUsuńi tak się martwię ;)
UsuńEj ale nie ma się czym martwić! Przecież Twój bilans po spalonych kaloriach jest świetny :O
OdpowiedzUsuńJest dobrze zeszło wiec wystarczy wytrzymać na diecie dłużej i będziesz chudnąć jak złoto
OdpowiedzUsuńpiękne bilanse i ćwiczenia :) systematycznie i do przodu:)
OdpowiedzUsuń