Waga: 113.4kg
Naprawdę nie wiem dlaczego tak. Jem niewiele, ćwiczę bardzo dużo... Pytałam przyjaciółkę dlaczego tak się dzieje, że waga zamiast spaść to wzrosła i powiedziała, że prawdopodobnie organizm chwilowo wszedł w tryb awaryjny. Od środy dorabiam sobie sprzątaniem klatek. Wbrew pozorom bardzo ciężka praca. Mam pod opieką cztery bloki 6-piętrowe. Szklane drzwi, duża przestrzeń do mycia podłóg, windy w lustrach. Naprawdę dużo roboty. To taka moja fucha, jestem tam w ramach zastępstwa, od czwartku chłopak mi tam pomaga. Na stałe mamy sprzątanie biur popołudniami. Zawsze jakiegoś tysiaka się zarobi. To ważne, bo jesteśmy w tragicznej sytuacji finansowej. Tragicznej. Nawet na czynsz nie mamy.
W każdym razie pracuję fizycznie, na jedzenie mam niewiele czasu, a waga wzrasta. Wierzę, że trzeba to po prostu przeczekać.
Ale powiem Wam, że ogromnie cieszę się z tej pracy. Mój chłopak też. Odżyliśmy. Mi wzrosło poczucie sprawczości. No i dzięki dużej dawce ruchu endorfiny szaleją do tego stopnia, że mało czym się stresuje. Endorfiny neutralizują kortyzol, czyli hormon stresu. Pięknie to jest widoczne obecnie w moim życiu.
Przyszła też mata do tańca. Bawię się codziennie, nawet mimo potwornie bolących nóg po setkach przysiadów w ramach sprzątania bloków. Dużo radości mi to daje szczególnie, że widać postępy. Trufla - nie sądziłam, że to z początku będzie takie trudne!
Za tydzień w niedzielę pierwszy egzamin, a za nim dzień w dzień kolejne. A ja zamiast się uczyć to pracuję, tańczę, oglądam "Wikingów" i spędzam czas z Moim. Studentka roku po prostu. Będę stękać za tydzień.
To prawda że fizyczne zajęcie pomaga. A że waga chwilowo wzrosła to są 2 możliwości: albo mięśnie rosną lub trzymasz wodę po lekach albo nie zauważasz ile zjadasz. Jeśli jesteś pewna że jesz dużo mniej a za to masz mnóstwo ruchu to obstawiałabym mięśnie
OdpowiedzUsuńA ja uważam, że organizm po prostu czasami jest taki złośliwy :) Im bardziej się staramy, tym bardziej się opiera. Ale trzeba przetrwać ten czas, potem już będzie z górki!
OdpowiedzUsuńI bardzo się cieszę, że masz pracę, taki dodatkowy obowiązek często pomaga człowiekowi "trzymać się w pionie".
Hehe, na macie mam zrobione tysiące godzin. Powroty są najtrudniejsze. Ja aktualnie cierpię na brak czasu, mam rozwalony dzień, między pracami nie mogę się spocić, bo nie zdążę się wykąpać. W sobotę wieczorem i w niedzielę mam chwilę to ćwiczę godzinkę :) ja chce najpierw wyrobić sobie kondycję na macie, a potem przejść do ringfita — przygodówka na switcha z ćwiczeniami. To moje nowe odkrycie :D
OdpowiedzUsuń