Mam owulację, jestem cała spuchnięta. Domyślam się, że te 2kg na plusie to w większości woda.
Koronawirusa już nie mam. Natomiast moja umiarkowana depresja, z którą umiałam funkcjonować zamieniła się w ciężka depresję. Teraz mam lepszy moment, więc postanowiłam napisać. Wizytę u psychiatry mam 28 września, dla mnie te 4 dni są jak wieczność.
Jestem na L4 dalej, jestem ciekawa czy mnie zwolnią. Boje się tego. Boje się też powrotu do pracy, bo przez te depresję naprawdę ciężko mi nawet wstać z łóżka. Nie ma to jak choroba afektywna dwubiegunowa.
Leżę teraz obok mojego Narzeczonego. Cieszę się, bo nic nie muszę robić, on robi co trzeba, opiekuje się mną.
Choć naprawdę przyjazd tutaj (mimo, że jechałam taksówka) był bardzo trudny. Ruszyć się z domu w tym stanie... Masakra.
Ale teraz, w tej chwili jest nawet dobrze. Spokojnie, luźno... Słucham muzyki. Potrafię jej słuchać... Większość czasu muzyka mnie teraz irytuje. Nie umiem też z nikim rozmawiać, szczególnie przez telefon. Ale trzeba się cieszyć chwilą obecną. Teraz. Teraz jest ważne.
Miejcie dobry dzień Kochane.
Ściskam.
Bardzo Ci współczuje, ponieważ dokładnie wiem co przechodzisz. Jak przypomnę sobie mój epizod depresyjny, to aż mi się gorzej robi. W tym stanie tak naprawdę nie pomoże Ci żadne dobre słowo, ale i tak chciałam napisać, że trzymam za Ciebie kciuki. Nie raz dawałaś sobie radę, więc teraz będzie tak samo, zwłaszcza ze wsparciem ukochanego.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, jak piszesz. Trzeba się cieszyć chwilą.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci współczuję, że musisz przechodzić przez ten ciężki okres. I bardzo się cieszę, że masz wsparcie w Twoim partnerze, to naprawdę dużo znaczy.
Spróbuj trochę odpocząć.
Trzymaj się ciepło, mam nadzieje, ze powoli dojdziesz do siebie i ze psychiatra będzie ok. Też powoli ta jesien tak stymuluje chyba nieco negatywnie
OdpowiedzUsuń