Jestem, jestem :) Nie uciekłam.
Co z nowości? Waga bardzo powoli, ale spada. Dzisiaj 118,3kg, może w tym tygodniu zobaczę już te 117, bo tej 8 już mam powoli dosyć mimo, że jeszcze nie tak dawno bardzo mnie cieszyła. Okres mam, więc rozumiem, że waga może stać w miejscu, a nawet rosnąć.
Zaczęłam kurs medytacji uważności. Jakiś czas temu dostałam książkę o mindfulness, którym interesowałam się już od dawna, ale nigdy nie miałam cierpliwości żeby wziąć się za to na poważnie. Teraz mam zamiar wytrwać w 8-tygodniowym szkoleniu tej praktyki.
Kupiłam też sobie blender kielichowy, bo poprzedni mi się zepsuł. Teraz na śniadanie zjadam sobie pożywny koktajl. Zresztą mój nick właśnie pochodzi z czasów, gdy przyszedł do mnie pierwszy blender. Byłam tak zachwycona koktajlami, że zostałam Koktajlową ;)
Przyszedł też notes, który sobie zamówiłam za poleceniem siostry - "Twój czas. Notes Agaty Przybyłek". Jest bardzo praktycznie zaprojektowany. Ma miejsce na miesięczne cele, na wprowadzanie nowych nawyków, ocenę dnia i luźne notatki. Coś czuję, że nie będę się z nim rozstawać.
Jedyne co zawalam to nauka do sesji. Z podkreśleniem słowa NAUKA. No bo codziennie coś tam robię, przygotowuję materiały, którymi dzielę się z grupą, ogarniam wszystko żeby łatwo było się uczyć, ale... się nie uczę. Sesja już za 3 tygodnie, a ja jedynie znam definicję psychologii... Ech, muszę się wziąć za to na poważnie.
W poniedziałek kończy mi się urlop, wracam do pracy. Może to i dobrze. Boję się, ale w końcu kiedyś trzeba wrócić.
Co tam jeszcze? U dentysty byłam, wydałam na początek 300zł. Mam zęba do usunięcia, zbiegnie mi się to niestety z sesją. Pękł mi na pół, nie da się go uratować. Mam jeszcze kilka zębów do zrobienia - na szczęście tylko plomby.