O mnie

Moje zdjęcie
Jestem Koktajlowa. Rocznik 1993. Kobieta. Pracująca studentka zaoczna. Chora na chorobę afektywną dwubiegunową, hashimoto i zaburzenia odżywiania. Mam do zrzucenia sporo kilogramów, dla motywacji i towarzystwa założyłam bloga. Serdecznie zapraszam!

Moje cele

Wzrost: 170cm
Najwyższa waga: 124kg
Najniższa waga: 49kg
Obecna waga: 99kg
Schudłam łącznie: 25kg


|
[124] | [121] | [119]| [117] | [115] | [113] | [111] | [109] | [107] | [105] | [103] | [101] | [99] | 97 | 95 | 93 | 91 | 89 | 87 | 85 | 83 | 81 | 79 | 77 | 75 | 73 | 71 | 69 | 67 | 65 | 63 | 61 | 59 |


1. Jesli coś się nie zepsuło - nie naprawiaj tego.
2. Jeśli się dowiesz co działa, rób tego więcej.
3. Jeśli coś nie działa, nie rób tego więcej. Rób coś innego.

niedziela, 22 września 2019

76. I po Wiśle

Już wróciłam z Wisły.
Jeśli chodzi o jedzenie to prawie tam nie jadłam, bo wczoraj jedynie połowa obiadu takiego z restauracji, a dzisiaj jeden oscypek. No i wczoraj wieczorem ze 3-4 lampki wina. Do tego z 15km przechodzone.
Waga obniżyła się o 1,4kg, także pozytywnie.

Ale tak ogólnie to słabo się czuję. Wczoraj było spoko, ale dzisiaj rano złapał mnie jakiś atak płaczu. Sama nie wiedziałam z czego płaczę. Czułam się do niczego, beznadziejna, gruba, brzydka i tęskniąca za rodzicami. Dlatego też w Wiśle dzisiaj byliśmy tylko do południa - miałam fatalny nastrój.

czwartek, 19 września 2019

75. Kalorycznie, ale w granicach dobrego smaku ;)

Bilans:
Śniadanie: makaron z serem żółtym (501kcal)
W pracy:
-popcorn serowo-cebulowy (140kcal)
-owsianka z połową activii jagodowej (300kcal)
Obiad (na mieście): 5 małych klusek śląskich, kawałek schabu w sosie pieczeniowym, trochę surówki z brokuła i kalafiora (500kcal)

Razem: 1441kcal
Zmieściłam się w swojej górnej granicy (1500kcal), więc nie ma tragedii. A przyznam Wam szczerze, że byłam dzisiaj bliska napadu. Nie najadłam się tym obiadem i do teraz (a jadłam go 3 godziny temu) czuję taki niedosyt. Ale na tym to właśnie polega - trzeba nauczyć się odchodzić od stołu z niedosytem zamiast przesytu.

A tak poza tym to zrobiłam sobie dzisiaj pazurki na wyjazd :)

74. Wisła

Przeżyłam poniedziałkowe sprzątanie i przyznam, że tym razem było inaczej. Siedziałam u niej 5h, nie było już tak męczące to sprzątanie i ona miała zdecydowanie lepszy nastrój.

Jeśli chodzi o jedzenie w poniedziałek to zawalilam totalnie, bo wracając że sprzątania poszłam do maca. Także łącznie zjadłam 2 bułki z serem i z szynka (500kcal), 5 malych klusek śląskich, kawałek mięsa (nie wiem ile kalorii), a na noc pół wiesmaca, duże frytki i 6 nuggetsow ;/ także pewnie ponad 2000kcal wpadlo jak nic. Z ćwiczeń to 5h sprzątania po remoncie (ale to przed mcdonaldem).

Za to wczorajszy bilans jest ładniejszy.

1,5 bułki z serem i z szynką 450kcal
sałatka z maca z sosem 1000 wysp 97kcal
115g makaronu (219kcal) z 1,5 plasterkami sera żółtego (103kcal) podsmażone na łyżeczce oleju słonecznikowego (36kcal)

Razem: 905kcal

Dzisiaj waga pokazała 111,6kg także od wtorku -0.4kg

Troche bez sensu z tymi bułkami, muszę sobie kupić owsiankę - zdrowsze to, a kalorii podobnie.
Poza tym mam serdecznie dosyć tych bułek, kupuję je u Pana Kanapki w pracy, bo nie robię sobie śniadania do pracy w domu. A tak to bym wzięła owsiankę, jogurt, żurawinę i by było git.

Fioletowa_Księżniczka nie mam na razie żadnej diety poza Żreć Mniej. Chcę się mieścić w 1500kcal ogólnie, takie mam założenie.

A w weekend jadę z chłopakiem do Wisły <3 Na sobotę i niedzielę. Na początku byłam sceptycznie nastawiona, bo jestem przyzwyczajona w weekendy siedzieć w domu i tyłka z łóżka nie ruszać, ale teraz myślę, że to będzie fajny wyjazd ;)

poniedziałek, 16 września 2019

73. Sprzątanie

Jestem z powrotem.

Miałam zamiar dietę zacząć od dzisiaj, ale... zaczęłam przez przypadek już wczoraj. Pomimo tego, że byłam w Macu. A to było tak:
Byłam na wczoraj umówiona na sprzątanie u takiej babeczki (wspominałam o tym we wcześniejszych notkach). Ponieważ chciałam się w dniu następnym ostro wziąć za dietę uznałam, że mogę sobie pozwolić na śniadanie w McDonaldzie. I poszalałam, bo wzięłam sobie McWrapa wieprzowego z pieczarkami, duże frytki, colę i tosta z serem i z pieczarkami. I wiecie co? Dobrze, że wzięłam tak dużo. Bo poszłam do tej babki i sprzątałam tam czternaście (!) godzin. W domu byłam o 23. Przy mojej wadze tyle godzin intensywnego sprzątania to spokojnie kilka tysięcy spalonych kalorii. A u niej nic nie jadłam przez cały dzień, piłam tylko wodę i paliłam papierosy.
Dlaczego dobrze, że poszłam do tego Maca? No bo przecież bym zemdlała gdybym poszła jak zwykle na dwóch paróweczkach czy kanapce z serem!
Dzisiaj boli mnie wszystko, każdy mięsień! Aż apap wzięłam. Nie wiem czy z tego bólu, czy skurczył mi się żołądek, ale zjadłam:

1,5 bułki z szynką i z serem (400kcal)
coca cola (140kcal)

Razem: 540kcal

I idę zaraz spać żeby tego nie spieprzyć.

Jutro na pewno zjem więcej, bo znowu do niej idę. Nie chcę tam zemdleć, bo byłby przypał.

A tak w ogóle to straszna baba. Co prawda sprzątała ze mną, ale jej styl bycia, kąśliwe uwagi doprowadzały mnie do szału. Nawet jak próbowała być miła to jej nie wychodziło... No ale nic, jak zaczęłam to już skończę, nie będę roboty w połowie zostawiać.

poniedziałek, 9 września 2019

72. Suka

Depresja
Suka mnie dopadła.

Nie wiem kiedy się pozbieram.
Nie umiem. Nie potrafię.
Jest mi źle. Smutno? Pusto?
Czuję zmęczenie przy każdym ruchu.
Pokonują mnie schody w drodze do pracy. Głupie dwa piętra, a po każdym półpiętrze muszę przystanąć żeby odpocząć, bo mam duszności i serce bije mi jak głupie.

Wrócę, obiecuję. Nie zostawiajcie mnie.

czwartek, 5 września 2019

71. HSGD day 25

Witajcie Kruszyny :)

Ostatnie dni to była totalna porażka. Może nie objadałam się kompulsywnie, ale nie liczyłam kalorii, jadłam normalnie. Upadłam i po raz kolejny powstaję.
Dzisiaj chcę sobie zrobić dietę płynno-owocowo-warzywną. Dozwolone są owoce, warzywa, herbata, kawa, woda i soczki warzywne.

Kilka dni temu zamówiłam sobie zestaw do robienia manicure hybrydowego. Dwa dni temu przyszła paczka i się bawię nową zabawką. Wczoraj udało mi się przedłużyć sobie pazurki!

No i załapałam fuchę. Będę sprzątać u takiej babeczki po remoncie pod koniec przyszłego tygodnia. Trzy stówy po ulicy nie chodzą :)

Trzymajcie się!
Miłego dnia!


wtorek, 3 września 2019

70. HSGD day 23

Przyznaję się, zawaliłam wczoraj jednak.
Głupia ja zamówiłam sobie tego kebaba w dostawie do domu.
A dzisiaj też będzie źle, bo idę do babci i poczęstuje mnie wątróbką, którą uwielbiam.
Aaa w ogóle czuję się beznadziejnie. Niech już będzie piątek.

poniedziałek, 2 września 2019

69. HSGD day 22

Bilans:
2 kromki chleba z serkiem topionym = 200kcal
pół soczku VEGA = 60kcal
120g makaronu z gulaszem wieprzowym z warzywami = 450kcal

Razem: 710kcal/900kcal

Dzisiaj cały dzień miałam wzdęcia :( Nie wiem z czego to. Może to jeszcze resztki tego obżarstwa sobotniego.

Byłam dzisiaj pierwszy dzień w pracy po L4. Obawiałam się tego dnia. Nie było najgorzej, ale zbyt dużo to nie zrobiłam.

Zaraz się biorę za lekcję angielskiego i potem idę spać, bo spałam dzisiaj ledwie 3 godziny. Jestem półprzytomna.

A, i jeszcze się pochwalę. Miałam dzisiaj ogromną ochotę na kebaba, ale nie dałam się! Zrobiłam swój własny obiad. Może nie jest super dietetyczny, ale przynajmniej nie jest fast-foodem. Jestem z siebie dumna. Małymi kroczkami odejdę od tych fast-foodów.
No i po części przerzucam się na e-papierosa. Przez ostatnie dwa tygodnie paliłam nawet po półtorej paczki dziennie, przekurzyłam się na amen.

No nic, robię ten angielski i idę spać.
Pa Chudości Kochane ;*



niedziela, 1 września 2019

68. HSGD day 21

Cześć Wam!
Nie chce mi się dzisiaj pisać. Słaba jestem cały dzień, dzisiaj upał rzeczywiście mnie wykańcza.
Jeśli chodzi o bilans to na pewno zmieściłam się w limicie 1150kcal, ale nie liczyłam każdej jednej kalorii. Zwyczajnie mi się nie chciało.
Rano jajecznica z 3 jajek, popołudniu obiad kotlet schabowy, 2 ziemniaki i troszkę fasolki szparagowej. Pod wieczór kilka chrupek serowych.
Jutro ma być chłodniej to może i chęci do diety będą większe. Po prawdzie stresowałam się dzisiaj też jutrzejszym pójściem do pracy. Jakby nie było opuściłam 1,5 tygodnia, a u mnie w robocie ważne zmiany następują kilka razy dziennie. Może być ciężko.
Byłam u mamy w szpitalu, tym razem było lepiej, bo mogła już z opiekunem (czyli mną, haha) wyjść do ogrodu na ławkę na pół godziny. Także trochę pogadałyśmy. Pochwaliłam jej się, że kupiłam zestaw do robienia hybryd na paznokciach - ucieszyła się, że w końcu będzie miała zrobione paznokcie. A mi się zrobiło trochę przykro, bo nie wierzę, że przestanie pić, a to znaczy, że zerwę z nią kontakt :(
Muszę sobie poszukać terapeutki, bo nie dam sobie z tym sama rady.
Dzisiaj jak byłam w kościele i organistka zagrała Abba Ojcze to z trudem powstrzymywałam płacz. Tęsknię za tatą. Podobno mama go namówiła żeby poszedł do poradni leczenia uzależnień. Raz poszedł, a na drugi dzień powiedział, że już nie idzie, bo godziny mu nie pasują.



To tyle u mnie. A co u Was?



67. HSGD day 20

Dzień 20.. Czyli wczoraj.
A wczoraj zawaliłam na całej linii. nawet nie wiem ile kalorii zjadłam. Kilka tysięcy na pewno.
Niestety przez to obżarstwo waga wzrosła do 112,3kg. No cóż, zdarza się. Lecę dalej.
Jadę dzisiaj do mamy do szpitala zawieść jej wyprane rzeczy. Na szczęście może już wychodzić z budynku pod opieką kogoś bliskiego, więc nie będziemy musiały gadać przy tych dziwnych ludziach. Nic nie mam do wariatów - sama jestem chora psychicznie - ale tam są naprawdę poważnie chorzy ludzie. A jak czegoś nie znam to wzbudza to mój niepokój, chyba każdy tak ma.
Druga sprawa jest taka, że jutro wracam do pracy. Nawet się cieszę. Już mam dosyć odpoczywania.

Ponieważ jest 1 września czas rozliczyć się za cele na sierpień. Niestety nie mogę powiedzieć, że chociaż jeden dotrzymałam w 100%.


  • brać regularnie leki 
Ten cel został wykonany w 90%. Pozostałe 10% to czas, kiedy zwyczajnie zabrakło mi leków i musiałam czekać na wizytę u lekarki żeby wypisała mi receptę.
  • pisać na blogu codziennie
Czasem pisałam nawet 2 razy na dzień, ale zdarzały się dni, choćby takie jak wczoraj, gdy nie pisałam w ogóle. W tym miesiącu nie było to raczej spowodowane tym, że zawalałam (bo do tego z pokorą się przyznawałam), ale sytuacją rodzinną, która mnie przerosła i nie miałam siły pisać.
  • regularnie pić ocet jabłkowy
Kilka razy go piłam... Ale to jest takie niedobre! Ech... Ale trzeba się zmusić.
  • realizować kurs angielskiego
Dzięki temu, że zapisałam to w celach, w końcu wróciłam do angielskiego. Chociaż tyle.
  • nie wydawać pieniędzy na fastfoody
Pfff... Kilka stówek poszło na to dziadostwo.
  • ważyć się w środy i w niedziele - nie częściej
Taa, ważyłam się kilka razy dziennie.
  • utrzymać Healthy Skinny Girl Diet
staram się.
  • chudnąć najmniej 2kg tygodniowo
Gdyby nie wczorajszy napad to ten cel byłby spełniony. 



Cele na wrzesień są następujące:

  • brać regularnie leki 
  • pisać regularnie na blogu (najlepiej codziennie)
  • codziennie pić ocet jabłkowy
  • codziennie pić wodę z cytryną
  • wypijać najmniej 3l wody dziennie (nie licząc kawy)
  • utrzymać Healthy Skinny Girl Diet
  • chudnąć najmniej 2kg tygodniowo
  • realizować kurs angielskiego (2 lekcje z lektorem/tydzień i 1 lekcja multimedialna/dzień)
  • spacer 5km przynajmniej raz w tygodniu

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia