O mnie

Moje zdjęcie
Jestem Koktajlowa. Rocznik 1993. Kobieta. Pracująca studentka zaoczna. Chora na chorobę afektywną dwubiegunową, hashimoto i zaburzenia odżywiania. Mam do zrzucenia sporo kilogramów, dla motywacji i towarzystwa założyłam bloga. Serdecznie zapraszam!

Moje cele

Wzrost: 170cm
Najwyższa waga: 124kg
Najniższa waga: 49kg
Obecna waga: 99kg
Schudłam łącznie: 25kg


|
[124] | [121] | [119]| [117] | [115] | [113] | [111] | [109] | [107] | [105] | [103] | [101] | [99] | 97 | 95 | 93 | 91 | 89 | 87 | 85 | 83 | 81 | 79 | 77 | 75 | 73 | 71 | 69 | 67 | 65 | 63 | 61 | 59 |


1. Jesli coś się nie zepsuło - nie naprawiaj tego.
2. Jeśli się dowiesz co działa, rób tego więcej.
3. Jeśli coś nie działa, nie rób tego więcej. Rób coś innego.

niedziela, 13 czerwca 2021

149. Niedziela

Witajcie w niedzielę. 
Trochę mnie podłamała dzisiejsza waga, bo cyferki wzrosły o 0,7kg - mam 118,2kg. Ale jeszcze nic na blogu nie zmieniam, bo wierzę, że to po prostu wahanie związane z rozpoczęciem się dni płodnych w cyklu (dokładnie dzisiaj mi się zaczynają) i w związku z tym - zatrzymanie wody. Cały czas trzymam dietę i ćwiczę, więc nie ma powodu, dla którego waga miałaby rosnąć.

Jak wspominałam (edytowałam post wczoraj) poprzedni dzień był w miarę udany. 1300kcal, 1,5l wody, 80min na rowerku stacjonarnym i 4km spaceru (+normalne chodzenie, razem 8065 kroków). 
Jestem dumna z tych 1300kcal, bo wylądowałam u babci, a tam jak zwykle same pyszności. Ale dałam radę. 

Trzeba się trzymać i robić swoje. Dzisiaj w planach praca, nauka i ćwiczenia na rowerku. Dzień zleci. 
Od jutra wracam do biura (tydzień w biurze, tydzień w domu). Nie jestem tym zachwycona, ale są pewne plusy. Będę więcej się ruszać i będę miała możliwość rozchodzenia butów, w których chcę iść na wesele koleżanki. 

sobota, 12 czerwca 2021

148. Nie wiem co ze sobą zrobić

 Jak w tytule: nie wiem co ze sobą zrobić. Jest sobota, mam wolny dzień, wstałam wcześnie. Powinnam się wziąć za projekt z socjologii i naukę neurologii i biologii, ale oczywiście mnie od tego odrzuca. Może po spacerze, do którego się przekonuję od godziny. Zrobiłabym sobie połowę tego kółeczka co zrobiłam poprzednio - jakieś 4km. 

Wczoraj zawaliłam wieczorem - zjadłam 3 paski czekolady słodkiej, kromkę z serem żółtym i kilka plasterków sera i polędwicy sopockiej. W ten sposób dodałam sobie do bilansu ok. 800kcal co sprawia, że wczorajszy wynik to ok. 1650kcal. Przejeździłam 35 minut na rowerku stacjonarnym. Wypiłam 1,3l wody.
Waga utrzymuje się mimo wszystko na 117,5kg - trzeci dzień. Ważne, że nie wzrasta, bo dwa ostatnie dni nie były zbyt udane. 

Dzisiaj na śniadanie kromka z serem żółtym zapiekana w piekarniku, na obiad pierś z kurczaka zapiekana z przyprawami w piekarniku, może z kaszą kuskus. Na kolację 100g surówki z kiszonej kapusty i marchewki. Czyli ma być poniżej 1000kcal. 

Ostatnie 7 dni (kalorie zjedzone - spalone = bilans)

5.06 sobota 1200 720 = 480
6.06 niedziela 1700 416 = 1284
7.06 poniedziałek 751-1250 = - 499
8.06 wtorek 857 472 = 385
9.06 środa 775 1117 = - 342
10.06 czwartek 1400 686 = 714
11.06 piątek 1650 631 = 1019

_____________

edit: 19:00

dzisiaj:
    4km spacer (przez cały dzień 8065 kroków)
    80min rowerek stacjonarny
    1300kcal zjedzone
    1,5l wody

piątek, 11 czerwca 2021

147. Zmęczona

Jestem zmęczona. Wczoraj 1400kcal, 1,3l wody, 45min na rowerku stacjonarnym.

Miałam wczoraj rozmowę z szefową nt. wyników mojej pracy - że są słabe... Będę musiała jeszcze bardziej się postarać. To wszystko idzie w złym kierunku, bo mam umowę na czas określony do końca września... Boję się, że mi nie przedłużą.

Waga od wczoraj pokazuje 117,5kg - staram się tym cieszyć zamiast przypominać sobie co chwilę, że to i tak co najmniej 40kg za dużo. 

Byłam wczoraj na zakupach. Kupiłam kilka fajnych produktów, np. łososia kanapkowego, na którego od dawna miałam ochotę. Dzisiaj na śniadanie myślę, że zrobię sobie 2 kromki z mozzarellą i tym łososiem, na obiad będzie zupa pieczarkowa, a na kolację albo nic albo ze 2-3 pierogi ruskie. 

Sukcesy tego tygodnia:
Waga zeszła na poziom 117kg.
W ogóle nie podjadam. Jem 2-3 posiłki dziennie.
Codziennie ćwiczę
Dużo mniej palę w mieszkaniu, staram się przenosić z tym na balkon. 
Wyrabiam normę w pracy
Biorę regularnie leki

Porażki tego tygodnia:
W ogóle się nie uczę, a niedługo sesja
Zdarza mi się jeszcze zamówić żarcie do domu (w tym tygodniu raz zamówiłam cheesburgera i małe frytki z McDonalds)
Piję mało wody




środa, 9 czerwca 2021

146. Aktywnie

Dzisiaj był szybki i aktywny dzień. W pracy wyrobiłam normę. Po pracy pojechałam do babci żeby załatwić kilka spraw. Potem zrobiłam sobie szybki marsz po centrum żeby spalić trochę kalorii, a przy okazji kupiłam wkłady do vuse'a. Co prawda palę papierosy, ale jak jestem na zewnątrz to wolę palić vuse'a żeby nie przeszkadzać innym przechodniom. 
Przed pracą pojeździłam 40 minut na rowerku, wieczorem jeszcze dopedałowałam 30 minut. 
Jak maszerowałam sobie w centrum to zauważyłam znaczny wzrost kondycji - już się tak nie męczę chodząc. To chyba zasługa rowerka. Takie niby nic, a jednak w mojej sytuacji dużo daje. 
Zjadłam ok. 770kcal. Wypiłam 2l wody. 
I w ogóle... nie wiem czy to możliwe, ale mam wrażenie, że schudłam... W sensie schudłam wagowo, ale mam na myśli to, że widzę, że jestem chudsza. Nie ważne czy to mi się wydaje czy tak jest w rzeczywistości - ważne, że czuję się przez to lepiej i mam większą motywację do dalszej diety i ćwiczeń :) 

Ach, no i waga pokazała dzisiaj rano 117.9kg, także przekroczyłam kolejną magiczną granicę i osiągnęłam pierwszy czerwony cel pośredni :) 

Umówiłam się do fryzjera na 22 czerwca, bo pod koniec miesiąca idę na ślub i wesele koleżanki ze studiów - trzeba zafarbować siwulce. 

Darkniessia - dzięki za odpowiedź :) 

__________

Edit 10.06 7:30

Waga wskazała 117,5kg :)

wtorek, 8 czerwca 2021

145. Chyba w końcu ruszyła...

Waga dzisiaj rano pokazała 118kg. Mam nadzieję, że to znaczy, że w końcu ruszyła, zobaczymy jutro... czy podskoczy znowu do 119 czy zostanie już na tym poziomie. 

Dzisiaj na razie ok. 550kcal. Na obiad zjem sobie fasolkę szparagową z bułką tartą i myślę, że to będzie tyle. Także powinnam się spokojnie zmieścić w 1000kcal. 

W planach rowerek stacjonarny, co najmniej 30 minut (pewnie będzie 60-90 minut, ale wolę od siebie tyle nie wymagać). Jak tylko przyjdą panowie od pomiarów gazu i zrobią swoje to wsiadam na rowerek i pedałuję oglądając serial. 

Bardzo Wam dziękuję za polecone seriale. Na pewno je przejrzę! 

poniedziałek, 7 czerwca 2021

144. Można powiedzieć: to był dobry dzień!

 Dzisiaj bardzo udany dzień. Przejeździłam 90 minut na rowerku stacjonarnym, zjadłam 750kcal i wypiłam ok. 3l wody. Ciekawe czy waga jutro coś ruszy. 
Do tego wszystkiego wyrobiłam normę w pracy. To jest chyba u mnie clue. Jak dobrze mi idzie w pracy to dobrze mi też idzie w innych aspektach życia. Mam jakiś taki luz psychiczny i mogę się czymś zająć, nie mam ciągłej presji, że powinnam otworzyć tego laptopa i nadrobić zaległości. 
A jak mam w pracy wszystko ogarnięte to mogę nadrabiać zaległości w serialach 😁 Oglądam "Wampiry: Dziedzictwo", bo obejrzałam kiedyś 1 sezon, a wyszły jeszcze dwa. 
Macie do polecenia jakieś seriale, najlepiej o wampirach, poza Czystą Krwią (polecam!!! ale serial tylko dla dorosłych zdecydowanie) i Pamiętnikami Wampirów?


niedziela, 6 czerwca 2021

143. Czekam

 Po wczorajszym spacerze mam mega zakwasy na nogach - aż wstyd! No, ale po roku pandemicznego siedzenia w domu, bycia bohaterem i nic nierobieniem, trudno się dziwić. Może dzisiaj po pracy też się przejdę, ale już na krótszy - 4-5km, zmniejszę moją pętlę żeby się nie zniechęcić już na wstępie. A jeśli pogoda albo brzuch (okres) mi nie pozwolą na spacer to chociaż zasiądę na rowerek stacjonarny.

Czekam z utęsknieniem na jakiś spadek wagi. Już 2 tygodnie. Miałam w tym czasie zaledwie dwie wpadki - jedna mocna, bo 4tys. kcal, a druga mniejsza, bo 2,7tys. kcal. Poza tym utrzymuję się na 500-1300kcal, więc jest porządny deficyt względem mojego zapotrzebowania. A waga cały czas w miejscu, od 120,5kg do 118,2kg, i tak się waha jak na jakiejś huśtawce w wesołym miasteczku. Tylko mnie to wcale nie bawi. Zrzucam te wahania na karb odstawienia plastrów antykoncepcyjnych, zbliżania się okresu, a w końcu okresu. Bo naprawdę nie widzę w tych wahaniach mojej winy - jem odpowiednio, unikam napadów, staram się być aktywna - nawet nie jem słodyczy ani fastfoodów. No nic tylko czekać. Może jak w końcu ruszy to zobaczę te upragnione 117kg. 




sobota, 5 czerwca 2021

142. Spacer?

 Nie wiem co mam dzisiaj ze sobą zrobić. Tak myślę, myślę i wymyśliłam, że pójdę na spacer taki dłuższy - mam trasę ok. 10km. Problem tylko w tym, że mam drugi dzień okresu i jeszcze mnie brzuch boli. Ale to nic - kupię coś przeciwbólowego i pójdę. Już mam dosyć tych wahań wagi 118-119kg. Nie jem jakoś specjalnie dużo (ani też specjalnie mało), bo ok. 1000-1500kcal. Są to raczej zdrowe rzeczy - warzywa na patelnię, kotlety sojowe, jajecznica... Mam nadzieję, że to przez ten okres ta waga tak stoi i jak się skończy to poleci w dół. Ale ruszać się trzeba tak czy inaczej. 
Także naładuję komórkę do pełna (żeby aplikacja śledząca aktywność i muzyka zostały przez nią ogarnięte) i się zbieram. Potem wstawię albo w tej notce alb w następnej mapkę z moimi "śladami". 


PS. jak Wam się podoba nieco zmieniony wygląd bloga? (widać w wersji na komputer)

____________________

Edit: 14:20




piątek, 4 czerwca 2021

141. Porównanie pomiarów

 Cześć,

Zrobiłam pomiary po 2 tygodniach i mam zagwostkę. Czy to możliwe, że z cycków spadło mi 14cm czy nie ogarnęłam mierzenia? Niby z cycków leci najwięcej, ale kurcze - aż tyle? 
Poczekam jeszcze 2 tygodnie i się przekonam. 
Przy okazji zapisuję tutaj, że mierzyłam bez stanika - żeby nie zapomnieć. Dałabym sobie rękę uciąć, że ostatnio też mierzyłam bez stanika, ale w tej sytuacji już nie jestem pewna, mogłabym stracić rękę. 




Łącznie straciłam 5cm (bez pomiaru cycków) albo 19cm (z pomiarem cycków). Tak czy inaczej - jakieś efekty są.


_____________________


Edit: 11:30

Kupiłam sobie wagę z analizą składu ciała. Taką za 170zł, więc powiedzmy, że wiarygodność pomiaru na poziomie średnim. Ale orientacyjnie można używać :) 
Oczywiście nie kupiłam jej za pieniądze, bo ich nie mam xD W pracy dostajemy takie punkty co miesiąc do wykorzystania w różnych sklepach np. w Decathlonie. I postanowiłam z nich skorzystać ;) 



Ach! I dostałam wreszcie okres! Może teraz już będzie lepiej. 

czwartek, 3 czerwca 2021

140. Wszyscy żyjemy

Po wczorajszym babskim wypadzie na rolki wszystkie żyjemy :) Byłam trochę nerwowa, bo opieka nad dzieckiem kiedy mam rolki na nogach mocno mnie zestresowała. Nie pojeździłyśmy dużo, bo młoda chciała już iść, ale potem w aucie narzekała, że byłyśmy za krótko... Zrozum tu dziecko ;) 

Dzisiaj też już jestem po krótkim wypadzie do parku - trochę pojeździłam, trochę pochodziłam - w każdym razie jak wróciłam to waga wskazała 118,8kg, więc jakiś z tego pożytek jest. To może być efekt wczorajszego dobrego dnia dietowego, może to być kolejne wahnięcie, może to być zasługa dzisiejszego wypadu do parku... a może to być w końcu dobry znak, że waga teraz pójdzie w dół znowu. 

Zauważyłam, że coraz mniej bolą mnie podeszwy stóp po jeździe. Widać postępy.

Dzisiaj na obiad będzie ryż z truskawkami, na śniadanie był jogurt owocowy 150g. 



środa, 2 czerwca 2021

139. Egzamin z rolek

 Dzisiaj mam swego rodzaju egzamin z rolek, bo idziemy jeździć z moją siostrą i jej 6-letnią córką. Albo będzie fajnie albo wydarzy się tragedia. Mam nadzieję jednak, że to pierwsze mimo, że żadna z nas nie jest mistrzynią rolek. W razie gdyby coś się działo to ja się przewrócę, a młodą zarzucę na siebie - w końcu jestem mięciutka, nie? 😂

O 18 mają przyjść i jedziemy do parku.

Dzisiaj na razie jakieś 600kcal. 

wtorek, 1 czerwca 2021

138. Idę sama na rolki

 Idę zaraz sama na rolki. Nie wiem czy to przeżyję, bo nie umiem hamować 😆Dlatego chciałam Wam powiedzieć, że Was uwielbiam, wszystkie jesteście piękne i w ogóle wspaniałe 💓

A to ja wczoraj jak próbowałam jeździć 👀



____

Edit 18:35

Przeżyłam! Co prawda zrobiłam może z kilometr, nie więcej. Ale ogarnęłam hamowanie! A przynajmniej zwalnianie... No i czuję się pewniej. 
No dobra, przyznam się - raz się przewróciłam ;) 


137. Aktualizacja

 Czuję się dzisiaj trochę lepiej, chyba nabrałam odrobinę dystansu do problemów.

Waga: niezmiennie 119kg

Byłam wczoraj na rolkach, pojeździłam może 15 minut, bo tak bolały mnie podeszwy stóp, że masakra. Ale zawsze to 15 minut ruchu, no i trochę spaceru. Umówiłam się z siostrą, że w soboty będziemy chodzić na rolki razem z samego rana. Zobaczymy czy to wypali. 

Wszystkim Wam - dzieciom kochanym (bo przecież wszyscy jesteśmy dziećmi!) - życzę wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Dziecka!!! 💓💓💓

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia