O mnie

Moje zdjęcie
Jestem Koktajlowa. Rocznik 1993. Kobieta. Pracująca studentka zaoczna. Chora na chorobę afektywną dwubiegunową, hashimoto i zaburzenia odżywiania. Mam do zrzucenia sporo kilogramów, dla motywacji i towarzystwa założyłam bloga. Serdecznie zapraszam!

Moje cele

Wzrost: 170cm
Najwyższa waga: 124kg
Najniższa waga: 49kg
Obecna waga: 99kg
Schudłam łącznie: 25kg


|
[124] | [121] | [119]| [117] | [115] | [113] | [111] | [109] | [107] | [105] | [103] | [101] | [99] | 97 | 95 | 93 | 91 | 89 | 87 | 85 | 83 | 81 | 79 | 77 | 75 | 73 | 71 | 69 | 67 | 65 | 63 | 61 | 59 |


1. Jesli coś się nie zepsuło - nie naprawiaj tego.
2. Jeśli się dowiesz co działa, rób tego więcej.
3. Jeśli coś nie działa, nie rób tego więcej. Rób coś innego.

poniedziałek, 15 kwietnia 2019

49. Plany na dziś

Tak jak mówiłam - na dzisiaj planuję 1200kcal.
Z tego 350kcal już zjadłam na I śniadanie. Za to poćwiczyłam 10 min na wioślarzu - tak, niewiele, ale zaraz muszę się myć i spadać do roboty.
W pracy bułka z szynką i z serem, po pracy brokuły z tuńczykiem i kaszą kuskus.
Idę dzisiaj do psychiatry. Teoretycznie na 17:30, ale pewnie znowu będzie godzina opóźnienia.
Najlepiej by było obiad zjeść jeszcze przed wizytą u lekarza żeby potem już nic nie jeść na wieczór. Mam nadzieję, że się wyrobię.

Powodzenia Wam i sobie dziś życzę :)


niedziela, 14 kwietnia 2019

48. Wracam

Cześć Kochane!
Nie odzywałam się z trzech powodów.
Po pierwsze - miałam depresję (dalej mam, ale trochę słabszą i już muszę się wziąć w garść)
Po drugie - żarłam jak świnia
Po trzecie - komputer znowu był niesprawny, a nienawidzę pisać na komórce.

Od jutra wracam do pracy. Boję się, bo tam wszystko się tak szybko zmienia, że znowu nic nie będę wiedzieć. Mam ochotę walnąć tą robotą w cholerę, ale myślę, że to depresja mi to podpowiada.

Mam trzy nowe nabytki: wagę kuchenną, ergometr wioślarski (wioślarz) i rowerek stacjonarny. Dwa ostatnie sprzęty są starego typu, ale myślę, że będą spełniać swoją funkcję.
Mam zamiar wstawać wcześniej i ćwiczyć rano, aby mieć więcej energii w ciągu dnia.

Nie chce mi się iść do sklepu przez co nie mam za bardzo w czym wybierać jutro. Na jutro zaplanowałam sobie bilans 1200kcal. Muszę znowu powoli przyzwyczaić żołądek do jedzenia mniejszej ilości pokarmu.
W pracy kupię sobie bułkę z masłem, serem i z szynką - to liczę jako 500kcal. Sama bułka pszenna ma 218kcal, ale nigdy nie wiadomo co oni tam wkładają.
Na obiad będę miała brokuły z kaszą kuskus i tuńczykiem.
I myślę, że to tyle. Pójdę jutro na zakupy to będę mogła bardziej planować co i kiedy zjem.

Nie wiem ile ważę. Podam wagę w sobotę rano - jeszcze przed śniadaniem żeby wiedzieć ile mogę zjeść.

Mam nadzieję, że nie zapomniałyście o mnie i będziecie mnie tak cudownie wspierać jak wcześniej.
Jesteście cudowne 💜💜💜



środa, 3 kwietnia 2019

47. Choroba afektywna dwubiegunowa


Ten film zrealizowali moi znajomi z internetu. Jest bardzo prawdziwy.
Po obejrzeniu go uświadomiłam sobie co zajadam.
Samotność.
Źle mi. Płaczę.
W hipomanii "nie potrzebuję nikogo", w depresji "nie mam nikogo". Tak czy inaczej jestem sama.
Dlatego piszę o tym tutaj, a nie opowiadam komuś bliskiemu.

46. Jestem zmęczona

Cześć Wam!
Tak jak w tytule: jestem zmęczona. Chce mi się spać, nie mam na nic energii. Wracam z pracy, robię sobie coś do jedzenia i idę spać. Tak wyglądają moje dni.
A teraz jeszcze bardziej je skrócę, bo jestem jeszcze bardziej zmęczona.

Postaram się trzymać diety, ale nie obiecuję, że notki będą pojawiać się codziennie.
Nawet ich pisanie mnie męczy.
Będę komentować Wasze blogi, bo to zazwyczaj robię w pracy ;)


wtorek, 2 kwietnia 2019

45. SGD day 9

Bilans:
6:00 dwie kromeczki chleba żytniego z serkiem topionym (200)
9:00 jabłko
13:00 jabłko
16:00 cztery kromeczki chleba żytniego z serkiem topionym (400)
17:00 dwa kawałki pizzy (800kcal)

Razem: 1400kcal/300kcal

To musiało nastąpić. Już rano coś przeczuwałam, bo nie umiałam napisać żadnej notki. Wiedziałam, że te wtorki z bilansem do 300kcal nie są dla mnie. Muszę zwiększyć ten bilans do 450kcal, taka modyfikacja diety. Inaczej co tydzień będę miała napad.
Jutro nie będę się ważyć - powinnam jutro dostać okres, nie będę się dołować.
Jedno jest dobre - kiedyś codziennie potrafiłam zjeść nawet do 4000kcal, a teraz przy naprawdę dużym głodzie i totalnym przyzwoleniu udało mi się zjeść zaledwie cztery małe kromeczki chleba i dwa kawałki pizzy. Żołądek się skurczył.
Dzisiaj już nic nie zjem. Pizzę zamrożę, niech sobie leży w zamrażalniku. Ostatnio tak zrobiłam to po miesiącu się zorientowałam, że w ogóle mam pizzę zamrożoną.
A jutro jem jakby się nic nie stało, kontynuuję SGD.


Edit: Ach, i  dodam jeszcze, że od wczoraj winda u mnie w pracy nie działa, więc codziennie przynajmniej 4-5 razy wspinam się na IV piętro ;)

poniedziałek, 1 kwietnia 2019

44. SGD day 8

Bilans:
6:00 tuńczyk rozdrobniony w wodzie (90kcal)
9-14 (w pracy) brokuły z tuńczykiem (90kcal) i kaszą kuskus (150kcal)
18:00 pół cienkiej kromeczki chleba zytniego (45kcal) z serkiem topionym (20kcal)
banan, jabłko
cola zero

Razem: 395kcal/400kcal


Jak szłam do domu to było mi słabo. Dźwięki wydawały się głośniejsze, każdy ruch głową równał się lekkim zawrotom - mam tak od kilku dni. Przechodziłam koło McDonalda, obok wielu budek z kebabami, z pączkami, mijałam sklep Aldi. Ale nic nie zjadłam i nic nie kupiłam. Pomimo głosu w mojej głowie, który próbował uświadomić mi jak wielką głupotę robię. A to dlatego, że drugi głos powtarzał: zostało ci na dzisiaj 70kcal. Inaczej będziesz musiała użyć czerwonego mazaka. I zaznaczyć na czerwono ósemkę na blogu.
I tak jak było na grafice w mojej poprzedniej notce: NOT. THIS. TIME.

W pracy było nawet fajnie, chwilami szczerze się śmiałam, ale byłam zestresowana. Bałam się, bo ostatnio niewiele robię, wiem, że mogłabym więcej. I obawiam się wezwania na dywanik przez menadżerkę. Mam nadzieję, że jutro już robota pójdzie łatwiej.

Wiem, że dzisiaj już nic więcej nie zjem.
Tak w ogóle to dziękuję Ci Tenshi Kaosu, bo to dzięki Tobie nie popłynęłam dzisiaj. Powiedziałaś mi, że mam jeść ile chce owoców i warzyw. I tak zrobiłam. Okazało się, że były to tylko banan i jabłko, no i całość tych brokułów, które i tak planowałam zjeść. Dzięki temu przyzwoleniu uniknęłam rzucenia się na słodycze z automatu. Dziękuję.


43. Czas do pracy

Dzisiaj wracam do pracy. Co prawda wzięłam sobie tylko piątek wolny, ale wydaje mi się jakby dłużej mnie tam nie było.
Szczerze mówiąc to boję się tam iść. Nie mam żadnego powodu, a jednak się boję.
Także jeśli miałam nadzieję, że depresja się skończyła to teraz już wiem, że nie.

Plany na dzisiaj są następujące: rano tuńczyk, do pracy brokuły z tuńczykiem i kaszą kuskus, a po powrocie do domu ewentualnie brokuły. Limit na dziś to 400kcal.


Oby ten dzień był udany nie tylko pod względem diety.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia