O mnie

Moje zdjęcie
Jestem Koktajlowa. Rocznik 1993. Kobieta. Pracująca studentka zaoczna. Chora na chorobę afektywną dwubiegunową, hashimoto i zaburzenia odżywiania. Mam do zrzucenia sporo kilogramów, dla motywacji i towarzystwa założyłam bloga. Serdecznie zapraszam!

Moje cele

Wzrost: 170cm
Najwyższa waga: 124kg
Najniższa waga: 49kg
Obecna waga: 99kg
Schudłam łącznie: 25kg


|
[124] | [121] | [119]| [117] | [115] | [113] | [111] | [109] | [107] | [105] | [103] | [101] | [99] | 97 | 95 | 93 | 91 | 89 | 87 | 85 | 83 | 81 | 79 | 77 | 75 | 73 | 71 | 69 | 67 | 65 | 63 | 61 | 59 |


1. Jesli coś się nie zepsuło - nie naprawiaj tego.
2. Jeśli się dowiesz co działa, rób tego więcej.
3. Jeśli coś nie działa, nie rób tego więcej. Rób coś innego.

poniedziałek, 1 kwietnia 2019

44. SGD day 8

Bilans:
6:00 tuńczyk rozdrobniony w wodzie (90kcal)
9-14 (w pracy) brokuły z tuńczykiem (90kcal) i kaszą kuskus (150kcal)
18:00 pół cienkiej kromeczki chleba zytniego (45kcal) z serkiem topionym (20kcal)
banan, jabłko
cola zero

Razem: 395kcal/400kcal


Jak szłam do domu to było mi słabo. Dźwięki wydawały się głośniejsze, każdy ruch głową równał się lekkim zawrotom - mam tak od kilku dni. Przechodziłam koło McDonalda, obok wielu budek z kebabami, z pączkami, mijałam sklep Aldi. Ale nic nie zjadłam i nic nie kupiłam. Pomimo głosu w mojej głowie, który próbował uświadomić mi jak wielką głupotę robię. A to dlatego, że drugi głos powtarzał: zostało ci na dzisiaj 70kcal. Inaczej będziesz musiała użyć czerwonego mazaka. I zaznaczyć na czerwono ósemkę na blogu.
I tak jak było na grafice w mojej poprzedniej notce: NOT. THIS. TIME.

W pracy było nawet fajnie, chwilami szczerze się śmiałam, ale byłam zestresowana. Bałam się, bo ostatnio niewiele robię, wiem, że mogłabym więcej. I obawiam się wezwania na dywanik przez menadżerkę. Mam nadzieję, że jutro już robota pójdzie łatwiej.

Wiem, że dzisiaj już nic więcej nie zjem.
Tak w ogóle to dziękuję Ci Tenshi Kaosu, bo to dzięki Tobie nie popłynęłam dzisiaj. Powiedziałaś mi, że mam jeść ile chce owoców i warzyw. I tak zrobiłam. Okazało się, że były to tylko banan i jabłko, no i całość tych brokułów, które i tak planowałam zjeść. Dzięki temu przyzwoleniu uniknęłam rzucenia się na słodycze z automatu. Dziękuję.


6 komentarzy:

  1. Świetny bilansik. Trzymaj się kochana. Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  2. Not.this.time. dokładnie. Gratuluję kochana!
    Nie tak diabeł straszny jak go malują. Sama zreszta widzisz, dzień w pracy jakoś zleciał, i nie było nawet najgorzej! Grunt jakoś stawić czoło wyzwaniom, później - jakoś to będzie. :3
    Śliczny bilans i równie ślicznie sobie dziś poradziłaś, podziwiam i powodzenia w dalszych zmaganiach.
    Buźka ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. brawo, gratuluje wytrwalosci! wybacz ze krotki komentarz, malo mam czasu, ale jestem, czytam, wspieram :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie ci idzie. Rzeczywiście, czasem mała rzecz może ochronić przed napadem.. Trzymaj tak dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialnie Ci poszło! Teraz będzie łatwiej, jak już się żołądek przyzwyczai do takich ilości jedzenia, to nie będzie już tak ciągnęło w stronę nie zdrowych rzeczy.

    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  6. Super Ci idzie, gratulację, że oparłaś się pokusie, to nie jest łatwe, a Tobie się udało. Brawo! Oby tak dalej, życzę powodzenia :*

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia