Waga: 107,7kg
Byłam wczoraj u spowiedzi. Po prostu, poczułam taką potrzebę. Dostałam rozgrzeszenie.
Dzisiaj czuję się trochę inaczej. Znalazłam piękną piosenkę na taniec z tatą na weselu "She's somebody's daughter". Słuchałam jej i rozmawiałam z narzeczonym o moim tacie. Jak on go widzi. Powiedział, że ojciec mnie kocha i jest praktycznie na każde moje zawołanie. To prawda. A ja dalej trzymam żal w stosunku do niego. Postanowiłam go odpuścić. Narysować grubą kreskę w naszej relacji i skupić się na tym, co jest teraz. Tak samo z mamą. Z mamą już rozmawiałam, z tatą jeszcze nie.
Wiecie, czuję się kochana. Przez narzeczonego, przez rodziców, przez rodzeństwo i przyjaciółkę. Może czasem się sprzeczamy, może wychodzą jakieś brudy, ale ogólnie zawsze wracamy do porozumienia. To jest zdrowe i piękne.
Dostałam też ślubne zapalenie mózgu trochę... Dzwoniłam po salonach żeby umówić się na przymierzanie sukni, ale tylko jeden salon miał mój rozmiar. To motywuje do chudnięcia. W trzy lata (wtedy planujemy się pobrać) ze 30kg minimum powinnam schudnąć. Powoli, do celu.
To najpierw schudnij, a potem parę miesięcy przed kup suknię. Wiem co mówię, ja kupiłam jedną ważąc 52kg, a właściwą ważąc 64 hmm. Dobrze, że potrafiłaś odbudować relacje z rodzicami. Ja z mamą już nie odbuduję, bo już jej nie ma, a co do ojca to nawet nie wiem gdzie jest. Też bym wolała, żeby było zdrowo, acz tu się chyba nie dało.ciesze się więc Twoim szczęściem i oby zawsze trwało.
OdpowiedzUsuńGratuluję zaręczyn. Ja nadal czekam na zaręczyny, ale czuję się i tak jak żona :) ślub to taka ładna formalność. Ja też muszę schudnąć przynajmniej 30 kg. Myślę, że nam się uda!
OdpowiedzUsuńGratulacje zaręczyn! Wszystkiego pięknego Wam życzę. Myślę, że tak jak piszesz - spokojnie, do celu. Na pewno dasz radę, byle z głową :):) Szkoda, żebyś straciła cały swój progres po ślubie, bo motywacja zniknęła.
OdpowiedzUsuń