Waga: 107,9kg
Waga trochę zeszła w dół - to cieszy. Jestem już poza moim rocznym planem, ale to mnie nie zniechęca. Najwyraźniej miałam przestój, to się zdarza podczas odchudzania nawet, gdy trzyma się dietę. To już chyba minęło. Postaram się w ten weekend stworzyć nowy realny plan na te 5 miesięcy.
Nie pisałam, bo naprawdę przy tej pracy kompletnie nie mam siły na nic. Jest cholernie stresująca, absorbująca i wykańczająca. W weekend marzę tylko o tym żeby trochę czasu spędzić z Lubym, a nie żeby pisać tutaj. W tygodniu nawet nie ma mowy o jakiejkolwiek aktywności, bo wracam do domu o 18:30 i jedyne o czym marzę to wziąć leki i iść spać.
Mimo wszystko postaram się wygospodarować chociaż w weekend te 15 minut żeby coś skrobnąć.
Jestem cała spięta. Nie jem prawie w ogóle - jedna sucha bułka rano to często mój jedyny posiłek. Ewentualnie jeszcze jak wrócę do domu to zjem jakieś pierogi czy parówki. I to nie dlatego, że się odchudzam. Po prostu w pracy nie mam czasu zjeść, a jak wracam do domu to naprawdę już nie mam apetytu. Mam też tak skurczony żołądek, że zamiast np. 8 pierogów jem 3 i już jestem najedzona.
Nie zazdroszczę tak napiętego grafiku, ale jedyny pozytyw to taki, że waga spada w dół, a wiem, że miałaś przez jakiś czas zastój. Jak tylko będziesz miała czas to pisz! Ja zawsze chętnie to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNo niestety, jak chcesz w miarę zarabiać to często kosztem zdrowia psychicznego i jedzenia. Ja mam teraz w pracy 2 razy tyle godzin co kiedyś i bardzo wtedy tyję, trzymam wodę, stres mnie pcha do słodkości i przegryzek wieczorem. Ty chociaż chudniesz, to coś;)
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś zylam w bardzo stresujacej pracy. Chyba każdy z nas taką kiedyś przeszedł. Niemniej jednak uważam, że spokój psychiczny i zdrowie są ważniejsze. Zależy od sytuacji osobistej, miejsca zamieszkania, itp. Staraj się czasem jednak zrobić na szybko jakąś sałatkę czasem, zawsze doda jakiejś minimalnej energii.
OdpowiedzUsuń