Powoli się aklimatyzuje. Jak przyjechałam to byłam bardzo wystraszona. Nie bałam się ludzi i ich zachowań, a tego, że nikt mnie tu nie lubi i każdy chce dla mnie źle, chce sobie ze mnie zrobić jaja. Na szczęście już to minęło i dogaduje się z ludźmi.
Dzisiaj było bardzo pozytywnie, ale z drugiej strony łaziłam w te i na zot i nie umiałam sobie znaleźć miejsca. Libido mam ogromne, najchętniej bym wyrwała tutaj jakiegoś faceta. Jeden mi się szczególnie podoba. Ale powtarzam sobie, że to libido to objaw choroby. Jutro postaram się o tym pogadać z terapeutka.
Nie wiem w ogóle jak będzie jutro. Teraz był weekend, więc życie toczyło się wolniejszym torem. Od jutra będzie podobno inaczej.
Jeśli chodzi o jedzenie to jem tylko to, co podają. Posiłki nie są zbyt obfite i są regularne, więc mam nadzieję, że coś schudnę.
Trzymaj się tam i pamiętaj, że bez względu na akceptację i otoczenie jesteś tam po to, żeby sobie pomóc.
OdpowiedzUsuńno otoczenie jest tu z takich lub podobnych powodów jak Ty, więc to teraz Ty jesteś najważniejsza :) trzymaj się!
OdpowiedzUsuńDasz sobie radę. Pracuj nad sobą i nie rób nic, czego byś żałowała.
OdpowiedzUsuń