Jest wieczór, ja jestem lekko głodna. Już nieco przyzwyczaiłam się do tego uczucia. Chociaż marzę o hamburgerze ze szpitalnego sklepu...
Dzisiaj odwiedzili mnie rodzice. Przywieźli mi blok rysunkowy i cienkopisy- będę mogła rysować. A tak w ogóle to dzień mi się strasznie rozlał i podzielił. Ciężko mi jest określić co wydarzyło się wczoraj, co dzisiaj... wszystko jest tu monotonne i przewidywalne. To wcale nie jest zarzut, po prostu stwierdzenie faktu. Z jednej strony wynika z tego nuda, a z drugiej poczucie bezpieczeństwa i takiego zaopiekowania.
Naprawdę każdemu polecam szpital (przynajmniej ten w Katowicach) jeśli tylko ma warunki do tego żeby się tam wybrać. Jest mi tu po prostu dobrze. Są małe zgrzyty, ale to jak w każdej społeczności. Są sympatie i antypatie. Poza tym jakby wszyscy mnie zawsze lubili to by znaczyło, że coś jest ze mną nie tak 😉
Dobrej nocy Kochane!
Czy pomagają Ci tam? Komfort w szpitalu niekoniecznie musi oznaczać efekty. Niestety, przynajmniej moim zdaniem, liczy się, żebyś w jak najkrótszym możliwym czasie (zależnym od wiadomo, przebiegu obserwacji/leczenia) mogła stamtąd wyjść i podjąć "normalne" życie.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się! Powodzenia.
''Jakby mnie wszyscy lubili to znaczy, że byłoby coś ze mną nie tak.'' O matko, ale mi zagwozdkę teraz wbiłaś, wow. Ja zawsze całe życie się samobiczuję, że nie każdy mnie lubi i to grono osób jest malutkie. Dlaczego tak sądzisz?
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie posty i mam nadzieję, że dalej będzie ok i super, że umiesz tak podejść, że w społeczności jest różnie. Trzymaj się, odpoczywaj, nabieraj sił i na spokojnie walcz z chorobą! Trzymam kciuki i PODZIWIAM ZA ODWAGĘ, ŻE TAM POSZŁAŚ. JESTEŚ NIESAMOWITA!!