W końcu nadeszła wiosna. Jeszcze podobno nas czeka kilka dni brzydkiej pogody, ale już wszystko zmierza ku dobremu.
Ja natomiast stoję z wagą w miejscu. Ach, szkoda gadać. Trzeba się po prostu znowu wziąć do roboty. Może znowu coś schudnę. Najważniejsze jest to, że jak już schudnę to nie przybieram tego z powrotem. Tyle dobrze. Bardzo powoli, ale zawsze to kilka kroków do przodu.
Miałam wyrywanego zęba, więc były praktycznie 3 dni całkowitej głodówki, potem kilka dni na jogurtach. Dzięki temu zrzuciłam to, co przybrałam w święta. Jestem znowu na 118-119kg.
Zaczęłam znowu brać tabletki na tarczycę, więc powinno teraz pójść łatwiej (tak w ogóle to muszę zrobić badania i zapisać się do endokrynologa).
Dzisiaj pobawię się w excelu i zrobię nowe tabelki do odchudzania. To zawsze mnie motywuje.
Jestem bez pieniędzy, przytłacza mnie to. Nie mam kasy na leczenie psychiatryczne, na terapię, na leki... Nie wiem jak się z tego wygrzebać.
Pojutrze mam zaliczenie z antropologii kultury. Fajny przedmiot, bardzo poszerzający horyzonty. Ale egzamin jest w formie ustnej, więc wymaga dużo nauki. Trzymajcie kciuki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz