Od godziny zamiast pracować ogarniam swoją głowę.
Dzisiaj waga pokazała 118.8kg czyli praktycznie stoi w miejscu pomimo moich szczerych wysiłków.
No i powtórzyłam sobie naszą nieoficjalną korporacyjną dewizę:
nie ważne są wysiłki, ważne są efekty
To mnie trochę sprowadziło na ziemię i postanowiłam sprawdzić czy to wszystko przynosi efekty.
Otóż według zapisków w aplikacji Fitatu 7 miesięcy temu, a dokładnie 12.11.2020r. ważyłam 124kg. To oznacza, że przez 7 miesięcy i 6 dni schudłam łącznie 5,2kg. To daje ok. 0,74kg na miesiąc.
Także już wiadomo, że są efekty. Mogą wydawać się małe, ale nakreślę Wam odpowiednią perspektywę i zmienicie zdanie.
Otóż:
10.07.2017r. ważyłam 56,8kg
4.08.2018r. ważyłam 87,4kg (+30,6kg)
23.09.2018r. ważyłam 90kg (+2,6kg)
12.07.2020r. ważyłam 124kg (+34kg)
i tutaj wagę zatrzymałam, nie poszłam dalej, bo (jak już wcześniej pisałam)
12.11.2020r. dalej ważyłam 124kg (+/-0kg)
i zaczęłam chudnąć
18.05.2021r. ważę 118,8kg (-5,2kg)
Trochę inaczej to wygląda z tej perspektywy, prawda? Nie dość, że udało mi się zatrzymać tycie to jeszcze powoli zbijam kilogramy. Nie ma źle. Jest nawet dobrze, bardzo dobrze. Trzeba tylko trwać w tym dalej 😊
______________
Edit 21:37
Dzisiaj 530kcal, 4l wody, 50min na rowerku stacjonarnym
Super to sobie poukładałaś :D Efekty są, motywacja jest, jedziesz dalej! :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że tak na to patrzysz, a powolne chudnięcie gwarantuje brak jo-jo :D najważniejsze to trwale coś zmienić
OdpowiedzUsuńDzięki za korpo motto, jest takie prawdziwe. Będzie mi teraz towarzyszyć każdego dnia.
OdpowiedzUsuń