O mnie

Moje zdjęcie
Jestem Koktajlowa. Rocznik 1993. Kobieta. Pracująca studentka zaoczna. Chora na chorobę afektywną dwubiegunową, hashimoto i zaburzenia odżywiania. Mam do zrzucenia sporo kilogramów, dla motywacji i towarzystwa założyłam bloga. Serdecznie zapraszam!

Moje cele

Wzrost: 170cm
Najwyższa waga: 124kg
Najniższa waga: 49kg
Obecna waga: 99kg
Schudłam łącznie: 25kg


|
[124] | [121] | [119]| [117] | [115] | [113] | [111] | [109] | [107] | [105] | [103] | [101] | [99] | 97 | 95 | 93 | 91 | 89 | 87 | 85 | 83 | 81 | 79 | 77 | 75 | 73 | 71 | 69 | 67 | 65 | 63 | 61 | 59 |


1. Jesli coś się nie zepsuło - nie naprawiaj tego.
2. Jeśli się dowiesz co działa, rób tego więcej.
3. Jeśli coś nie działa, nie rób tego więcej. Rób coś innego.

niedziela, 22 września 2019

76. I po Wiśle

Już wróciłam z Wisły.
Jeśli chodzi o jedzenie to prawie tam nie jadłam, bo wczoraj jedynie połowa obiadu takiego z restauracji, a dzisiaj jeden oscypek. No i wczoraj wieczorem ze 3-4 lampki wina. Do tego z 15km przechodzone.
Waga obniżyła się o 1,4kg, także pozytywnie.

Ale tak ogólnie to słabo się czuję. Wczoraj było spoko, ale dzisiaj rano złapał mnie jakiś atak płaczu. Sama nie wiedziałam z czego płaczę. Czułam się do niczego, beznadziejna, gruba, brzydka i tęskniąca za rodzicami. Dlatego też w Wiśle dzisiaj byliśmy tylko do południa - miałam fatalny nastrój.

czwartek, 19 września 2019

75. Kalorycznie, ale w granicach dobrego smaku ;)

Bilans:
Śniadanie: makaron z serem żółtym (501kcal)
W pracy:
-popcorn serowo-cebulowy (140kcal)
-owsianka z połową activii jagodowej (300kcal)
Obiad (na mieście): 5 małych klusek śląskich, kawałek schabu w sosie pieczeniowym, trochę surówki z brokuła i kalafiora (500kcal)

Razem: 1441kcal
Zmieściłam się w swojej górnej granicy (1500kcal), więc nie ma tragedii. A przyznam Wam szczerze, że byłam dzisiaj bliska napadu. Nie najadłam się tym obiadem i do teraz (a jadłam go 3 godziny temu) czuję taki niedosyt. Ale na tym to właśnie polega - trzeba nauczyć się odchodzić od stołu z niedosytem zamiast przesytu.

A tak poza tym to zrobiłam sobie dzisiaj pazurki na wyjazd :)

74. Wisła

Przeżyłam poniedziałkowe sprzątanie i przyznam, że tym razem było inaczej. Siedziałam u niej 5h, nie było już tak męczące to sprzątanie i ona miała zdecydowanie lepszy nastrój.

Jeśli chodzi o jedzenie w poniedziałek to zawalilam totalnie, bo wracając że sprzątania poszłam do maca. Także łącznie zjadłam 2 bułki z serem i z szynka (500kcal), 5 malych klusek śląskich, kawałek mięsa (nie wiem ile kalorii), a na noc pół wiesmaca, duże frytki i 6 nuggetsow ;/ także pewnie ponad 2000kcal wpadlo jak nic. Z ćwiczeń to 5h sprzątania po remoncie (ale to przed mcdonaldem).

Za to wczorajszy bilans jest ładniejszy.

1,5 bułki z serem i z szynką 450kcal
sałatka z maca z sosem 1000 wysp 97kcal
115g makaronu (219kcal) z 1,5 plasterkami sera żółtego (103kcal) podsmażone na łyżeczce oleju słonecznikowego (36kcal)

Razem: 905kcal

Dzisiaj waga pokazała 111,6kg także od wtorku -0.4kg

Troche bez sensu z tymi bułkami, muszę sobie kupić owsiankę - zdrowsze to, a kalorii podobnie.
Poza tym mam serdecznie dosyć tych bułek, kupuję je u Pana Kanapki w pracy, bo nie robię sobie śniadania do pracy w domu. A tak to bym wzięła owsiankę, jogurt, żurawinę i by było git.

Fioletowa_Księżniczka nie mam na razie żadnej diety poza Żreć Mniej. Chcę się mieścić w 1500kcal ogólnie, takie mam założenie.

A w weekend jadę z chłopakiem do Wisły <3 Na sobotę i niedzielę. Na początku byłam sceptycznie nastawiona, bo jestem przyzwyczajona w weekendy siedzieć w domu i tyłka z łóżka nie ruszać, ale teraz myślę, że to będzie fajny wyjazd ;)

poniedziałek, 16 września 2019

73. Sprzątanie

Jestem z powrotem.

Miałam zamiar dietę zacząć od dzisiaj, ale... zaczęłam przez przypadek już wczoraj. Pomimo tego, że byłam w Macu. A to było tak:
Byłam na wczoraj umówiona na sprzątanie u takiej babeczki (wspominałam o tym we wcześniejszych notkach). Ponieważ chciałam się w dniu następnym ostro wziąć za dietę uznałam, że mogę sobie pozwolić na śniadanie w McDonaldzie. I poszalałam, bo wzięłam sobie McWrapa wieprzowego z pieczarkami, duże frytki, colę i tosta z serem i z pieczarkami. I wiecie co? Dobrze, że wzięłam tak dużo. Bo poszłam do tej babki i sprzątałam tam czternaście (!) godzin. W domu byłam o 23. Przy mojej wadze tyle godzin intensywnego sprzątania to spokojnie kilka tysięcy spalonych kalorii. A u niej nic nie jadłam przez cały dzień, piłam tylko wodę i paliłam papierosy.
Dlaczego dobrze, że poszłam do tego Maca? No bo przecież bym zemdlała gdybym poszła jak zwykle na dwóch paróweczkach czy kanapce z serem!
Dzisiaj boli mnie wszystko, każdy mięsień! Aż apap wzięłam. Nie wiem czy z tego bólu, czy skurczył mi się żołądek, ale zjadłam:

1,5 bułki z szynką i z serem (400kcal)
coca cola (140kcal)

Razem: 540kcal

I idę zaraz spać żeby tego nie spieprzyć.

Jutro na pewno zjem więcej, bo znowu do niej idę. Nie chcę tam zemdleć, bo byłby przypał.

A tak w ogóle to straszna baba. Co prawda sprzątała ze mną, ale jej styl bycia, kąśliwe uwagi doprowadzały mnie do szału. Nawet jak próbowała być miła to jej nie wychodziło... No ale nic, jak zaczęłam to już skończę, nie będę roboty w połowie zostawiać.

poniedziałek, 9 września 2019

72. Suka

Depresja
Suka mnie dopadła.

Nie wiem kiedy się pozbieram.
Nie umiem. Nie potrafię.
Jest mi źle. Smutno? Pusto?
Czuję zmęczenie przy każdym ruchu.
Pokonują mnie schody w drodze do pracy. Głupie dwa piętra, a po każdym półpiętrze muszę przystanąć żeby odpocząć, bo mam duszności i serce bije mi jak głupie.

Wrócę, obiecuję. Nie zostawiajcie mnie.

czwartek, 5 września 2019

71. HSGD day 25

Witajcie Kruszyny :)

Ostatnie dni to była totalna porażka. Może nie objadałam się kompulsywnie, ale nie liczyłam kalorii, jadłam normalnie. Upadłam i po raz kolejny powstaję.
Dzisiaj chcę sobie zrobić dietę płynno-owocowo-warzywną. Dozwolone są owoce, warzywa, herbata, kawa, woda i soczki warzywne.

Kilka dni temu zamówiłam sobie zestaw do robienia manicure hybrydowego. Dwa dni temu przyszła paczka i się bawię nową zabawką. Wczoraj udało mi się przedłużyć sobie pazurki!

No i załapałam fuchę. Będę sprzątać u takiej babeczki po remoncie pod koniec przyszłego tygodnia. Trzy stówy po ulicy nie chodzą :)

Trzymajcie się!
Miłego dnia!


wtorek, 3 września 2019

70. HSGD day 23

Przyznaję się, zawaliłam wczoraj jednak.
Głupia ja zamówiłam sobie tego kebaba w dostawie do domu.
A dzisiaj też będzie źle, bo idę do babci i poczęstuje mnie wątróbką, którą uwielbiam.
Aaa w ogóle czuję się beznadziejnie. Niech już będzie piątek.

poniedziałek, 2 września 2019

69. HSGD day 22

Bilans:
2 kromki chleba z serkiem topionym = 200kcal
pół soczku VEGA = 60kcal
120g makaronu z gulaszem wieprzowym z warzywami = 450kcal

Razem: 710kcal/900kcal

Dzisiaj cały dzień miałam wzdęcia :( Nie wiem z czego to. Może to jeszcze resztki tego obżarstwa sobotniego.

Byłam dzisiaj pierwszy dzień w pracy po L4. Obawiałam się tego dnia. Nie było najgorzej, ale zbyt dużo to nie zrobiłam.

Zaraz się biorę za lekcję angielskiego i potem idę spać, bo spałam dzisiaj ledwie 3 godziny. Jestem półprzytomna.

A, i jeszcze się pochwalę. Miałam dzisiaj ogromną ochotę na kebaba, ale nie dałam się! Zrobiłam swój własny obiad. Może nie jest super dietetyczny, ale przynajmniej nie jest fast-foodem. Jestem z siebie dumna. Małymi kroczkami odejdę od tych fast-foodów.
No i po części przerzucam się na e-papierosa. Przez ostatnie dwa tygodnie paliłam nawet po półtorej paczki dziennie, przekurzyłam się na amen.

No nic, robię ten angielski i idę spać.
Pa Chudości Kochane ;*



niedziela, 1 września 2019

68. HSGD day 21

Cześć Wam!
Nie chce mi się dzisiaj pisać. Słaba jestem cały dzień, dzisiaj upał rzeczywiście mnie wykańcza.
Jeśli chodzi o bilans to na pewno zmieściłam się w limicie 1150kcal, ale nie liczyłam każdej jednej kalorii. Zwyczajnie mi się nie chciało.
Rano jajecznica z 3 jajek, popołudniu obiad kotlet schabowy, 2 ziemniaki i troszkę fasolki szparagowej. Pod wieczór kilka chrupek serowych.
Jutro ma być chłodniej to może i chęci do diety będą większe. Po prawdzie stresowałam się dzisiaj też jutrzejszym pójściem do pracy. Jakby nie było opuściłam 1,5 tygodnia, a u mnie w robocie ważne zmiany następują kilka razy dziennie. Może być ciężko.
Byłam u mamy w szpitalu, tym razem było lepiej, bo mogła już z opiekunem (czyli mną, haha) wyjść do ogrodu na ławkę na pół godziny. Także trochę pogadałyśmy. Pochwaliłam jej się, że kupiłam zestaw do robienia hybryd na paznokciach - ucieszyła się, że w końcu będzie miała zrobione paznokcie. A mi się zrobiło trochę przykro, bo nie wierzę, że przestanie pić, a to znaczy, że zerwę z nią kontakt :(
Muszę sobie poszukać terapeutki, bo nie dam sobie z tym sama rady.
Dzisiaj jak byłam w kościele i organistka zagrała Abba Ojcze to z trudem powstrzymywałam płacz. Tęsknię za tatą. Podobno mama go namówiła żeby poszedł do poradni leczenia uzależnień. Raz poszedł, a na drugi dzień powiedział, że już nie idzie, bo godziny mu nie pasują.



To tyle u mnie. A co u Was?



67. HSGD day 20

Dzień 20.. Czyli wczoraj.
A wczoraj zawaliłam na całej linii. nawet nie wiem ile kalorii zjadłam. Kilka tysięcy na pewno.
Niestety przez to obżarstwo waga wzrosła do 112,3kg. No cóż, zdarza się. Lecę dalej.
Jadę dzisiaj do mamy do szpitala zawieść jej wyprane rzeczy. Na szczęście może już wychodzić z budynku pod opieką kogoś bliskiego, więc nie będziemy musiały gadać przy tych dziwnych ludziach. Nic nie mam do wariatów - sama jestem chora psychicznie - ale tam są naprawdę poważnie chorzy ludzie. A jak czegoś nie znam to wzbudza to mój niepokój, chyba każdy tak ma.
Druga sprawa jest taka, że jutro wracam do pracy. Nawet się cieszę. Już mam dosyć odpoczywania.

Ponieważ jest 1 września czas rozliczyć się za cele na sierpień. Niestety nie mogę powiedzieć, że chociaż jeden dotrzymałam w 100%.


  • brać regularnie leki 
Ten cel został wykonany w 90%. Pozostałe 10% to czas, kiedy zwyczajnie zabrakło mi leków i musiałam czekać na wizytę u lekarki żeby wypisała mi receptę.
  • pisać na blogu codziennie
Czasem pisałam nawet 2 razy na dzień, ale zdarzały się dni, choćby takie jak wczoraj, gdy nie pisałam w ogóle. W tym miesiącu nie było to raczej spowodowane tym, że zawalałam (bo do tego z pokorą się przyznawałam), ale sytuacją rodzinną, która mnie przerosła i nie miałam siły pisać.
  • regularnie pić ocet jabłkowy
Kilka razy go piłam... Ale to jest takie niedobre! Ech... Ale trzeba się zmusić.
  • realizować kurs angielskiego
Dzięki temu, że zapisałam to w celach, w końcu wróciłam do angielskiego. Chociaż tyle.
  • nie wydawać pieniędzy na fastfoody
Pfff... Kilka stówek poszło na to dziadostwo.
  • ważyć się w środy i w niedziele - nie częściej
Taa, ważyłam się kilka razy dziennie.
  • utrzymać Healthy Skinny Girl Diet
staram się.
  • chudnąć najmniej 2kg tygodniowo
Gdyby nie wczorajszy napad to ten cel byłby spełniony. 



Cele na wrzesień są następujące:

  • brać regularnie leki 
  • pisać regularnie na blogu (najlepiej codziennie)
  • codziennie pić ocet jabłkowy
  • codziennie pić wodę z cytryną
  • wypijać najmniej 3l wody dziennie (nie licząc kawy)
  • utrzymać Healthy Skinny Girl Diet
  • chudnąć najmniej 2kg tygodniowo
  • realizować kurs angielskiego (2 lekcje z lektorem/tydzień i 1 lekcja multimedialna/dzień)
  • spacer 5km przynajmniej raz w tygodniu

piątek, 30 sierpnia 2019

66. HSGD day 19

Bilans:
Koktajl z imbirem i szpinakiem:
-imbir
-jabłko
-pół małego banana
-2 garście szpinaku
-250ml mleka 2% = 128kcal
Talerz zupy jarzynowej = 53kcal
Jogurt Activia do picia = 202kcal
Warzywa na patelnię z kaszą pęczak i szpinakiem - Hortex (porcja 180g) = 119kcal
Herbata z cytryną i dwoma łyżeczkami cukru = 30kcal
2 kromki chleba (113kcal) smażonego na łyżce oleju (72kcal) w jajku (78kcal) = 263kcal
Kawa z mlekiem 2% (50kcal) + 2 łyż cukru (40kcal) = 90kcal

Razem: 885kcal/1000kcal
Dzisiaj dzień lenia. Nie ćwiczyłam w ogóle, nie spacerowałam, prawie cały dzień spędziłam w łóżku.

Pouczyłam się za to angielskiego i ogarnęłam cele na wrzesień (są już widoczne w zakładce Cele na sierpień).

Teraz piję kawę i czekam na Harrego Pottera i Czarę Ognia. Ma lecieć w TVN o 20:00
Zjadłam dzisiaj sporo, ale zmieściłam się w limicie na szczęście. Już nic dzisiaj nie zjem (w razie kryzysu mam fasolkę szparagową żółtą).




czwartek, 29 sierpnia 2019

65. HSGD day 18, part 2


Bilans:
Kawa z mlekiem 2% (50kcal) + 1,5 łyż cukru (30kcal) = 80kcal
Kawa z mlekiem 2% (50kcal) + 1,5 łyż cukru (30kcal) = 80kcal
jajecznica z trzech jajek z cukinią i pomidorem = 244kcal (podzieliłam sobie na kilka porcji)
 Zupa jarzynowa z serkiem topionym (220kcal) na kostce rosołowej (45kcal)= 265kcal całość, zjadłam talerz, także 1/5 całości = 53kcal
2 kromki chleba (113kcal) smażonego na łyżce oleju (72kcal) w jajku (78kcal) = 263kcal
Kawa z mlekiem 2% (30kcal) + 1,5 łyż cukru (30kcal) = 60kcal
Talerz zupy (jak wyżej) = 53kcal

Razem: 833kcal/950kcal
Spacer 10km, spalone ponad 1200kcal

Poprzednio przerwałam dietę zaraz po tym jak kupiłam sobie wagę kuchenną. Dobrze, że chociaż teraz jej używam ;)

Dzisiaj o 22 mam jeszcze lekcję angielskiego przez internet i obawiam się, że mogę być głodna. Ale spokojnie mogę zjeść jeszcze dwa talerze zupy albo po prostu ugotować sobie fasolkę szparagową albo brokuła. Obiecałam sobie, że jeśli będę chciała to w sobotę albo w niedzielę rano będę mogła sobie iść do maka na McWrapa z wieprzowiną i pieczarkami. Bez żadnych frytek czy coli - sam McWrap. A ponieważ w ten weekend dieta daje mi wysokie limity (1100kcal i 1150kcal) to spokojnie powinnam się zmieścić, bo sam McWrap ma 696kcal. On mnie zapycha na prawie cały dzień. Wtedy na kolację sobie zrobię zupkę i będzie w porządku :)

Mam nadzieję, że jutro waga pokaże już mniej. Mam dosyć tego przestoju.

Mówicie, że jesteście pod wrażeniem tego, że w takiej temperaturze spaceruje. To już nie jest TAKA temperatura ;) Po pierwsze po 17 już jest zwykle 25-28 stopni, a po drugie ja spaceruje po parku, więc tam nie jest tak ciepło, bo drzewa chronią przed słońcem :) Szkoda tylko, że nie przed komarami... Jestem cała pogryziona.
Dzisiaj wybrałam trasę, o której wiedziałam, że będę żałować w połowie drogi. Jak na nią wejdziesz to już nie ma odwrotu. Nie ma tam żadnych skrótów żeby móc się poddać jak się jest zmęczonym - albo się cofasz albo idziesz do przodu. Ale udało się.

PS. Weszłam do domu 10 minut przed burzą! Ja to mam farta :D


64. HSGD day 18

A co tam, będzie więcej niż jedna notka dziennie. Jestem na L4, więc mam dużo czasu. Poszłabym na spacer, ale na dworze 32 stopnie, muszę poczekać do wieczora.
No właśnie, ja tak planuje ten spacer wieczorny (no, późno popołudniowy), a meteorolodzy zapowiadają burze... Ale oni codziennie zapowiadają, więc liczę na to, że deszcz mnie ominie.
Dzisiaj bym chciała przejść 10km. To jakieś 2h spacerowania. To by było pewnie 1500kcal spalone według Endomondo. No nic, pójdę i zobaczę ile to będzie ;)

Niestety na wadze nadal 111.9kg, waga nie spadła nawet o 0,1kg. Ale się nie poddaje, najwyraźniej jakiś zastój się trafił. Byle do przodu.

Zaraz się położę trochę do łóżka, posłucham muzyki. Może czas mi szybciej zleci do tej 17 (o tej godzinie mam zamiar iść na spacer).

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to skończę dzisiaj na 670kcal (licząc, że zjem cały gar zupy co jest mało prawdopodobne). Z tego planu zjadłam już 404kcal, bo wypiłam dwie kawy i zjadłam jajecznicę z trzech jajek z cukinią i pomidorem.

A jak tam u Was? Staram się na bieżąco komentować Wasze blogi :)


Dzisiaj pewnie napiszę jeszcze wieczorną notkę podsumowującą dzień.

środa, 28 sierpnia 2019

63. HSGD day 17, part 2


Bilans:
Kawa z mlekiem 2% (50kcal) + 2 łyż cukru (40kcal) = 90kcal
Kawa z mlekiem 2% (50kcal) + 1,5 łyż cukru (30kcal) = 80kcal
Sok warzywny VEGA = 115kcal
Jajko gotowane 47g = 73kcal
Piwo bezalkoholowe Lech Free 400ml = 120kcal
fasolka szparagowa żółta, ziemniak, kawałek cukinii
schab z grilla 70g = 188kcal
koktajl ze szpinakiem i imbirem
-imbir

-jabłko
-pół małego banana
-2 garście szpinaku
-250ml mleka 2% = 128kcal

Razem: 794kcal/900kcal
(w HSGD nie liczy się warzyw i owoców)

Spacerowałam dzisiaj. 7,5km - Endomondo mi pokazuje, że przy mojej wadze spaliłam troszkę ponad 1000kcal.
Teraz tylko walnąć się do łóżka, włączyć Netflixa i Wikingów ;) Potem wezmę tabletki i pójdę spać. I liczyć na to, że jutro waga pokaże choć trochę mniej niż dzisiaj.

I mam już też pomysł na obiad na jutro. Zupa jarzynowa [KLIK] z serkiem topionym na kostce rosołowej. Obliczyłam, że 750ml takiej zupy to będzie coś ok. 460kcal, z czego 194kcal powinnam nie liczyć, bo to same jarzyny. 45kcal kostka rosołowa i 220kcal serek topiony. A wiadomo, że taka zupa to na dwa albo trzy dni. A jest pyszna, bo już kiedyś taki mix robiłam.


Dzień zaliczam do udanych.


62. HSGD day 17

Witajcie Chudzinki!
Wczoraj nie liczyłam kalorii, zrobiłam sobie wolne od diety. Dzięki temu dzisiaj powracam z nową siłą. Kawa, soczki, może jakiś obiad (ziemniak, jakieś mięso z grilla, fasolka szparagowa?).
Chcę się zmieścić w limicie HSGD, który wynosi na dzisiaj 900kcal.
Waga dzisiaj wskazała 111,9kg. Ostatnio było 111,4kg, ale to było na następny dzień po płynnej diecie. Na razie grunt to utrzymać te 111kg. I powoli schodzić niżej tak, aby w niedzielę było już 110kg.



Wczoraj był u mnie S. i został na noc. Było bardzo miło. Porozmawialiśmy oczywiście o braku seksu, powiedział, że to dla niego trudne, ja powiedziałam, że dla mnie też, ale decyzji nie zmienię. Powiedziałam mu, że zrozumiem jeśli odejdzie. Jednak uznaliśmy, że dobrze nam na razie ze sobą i (to może być kontrowersyjne) dopóki nikogo sobie nie znajdziemy to będziemy sobie razem - żeby mieć kogoś blisko, żeby mieć przy kim zasnąć, żeby mieć kogo pocałować, przytulić, cieszyć i smucić się razem. Taki, można powiedzieć, układ.

Wczoraj, przed przyjściem S., było mi znowu bardzo smutno i byłam zezłoszczona. Frustrowało mnie to, że znowu wszyscy udają, że nic się nie stało, każdy wrócił do życia i tylko ja nie potrafię. W dodatku tata już podobno wytrzeźwiał z ciągu, a się do mnie nie odzywa, nic, cisza... Spodziewałam się tego, ale to boli. Boli, że alkohol jest dla niego ważniejszy niż rodzona córka.

No nic, Dziewczynki, jest 6:30 rano. Piję kawę, więc raczej nie zasnę w najbliższym czasie. Pooglądam sobie serial na Netflixie (Wikingowie), a potem postaram się koleżankę na spacer wyciągnąć.

Dziękuję Wam za wszystkie komentarze - to baaaaaardzo motywujące. Proszę komentujcie ile wlezie :)

poniedziałek, 26 sierpnia 2019

61. HSGD day 15

Dzisiaj zdecydowanie nie wyszło.
Rano zjadłam jajecznicę z 2 jajek, potem 2 kromki chleba z serem, a na koniec (ok. 16) zamówiłam burgera i frytki z Maxipizzy. Jak go zjadłam to myślałam, że porzygam nie na miejscu z przejedzenia, totalnie skurczył mi się żołądek. Nie wiem jakim cudem go całego zjadłam.
Także bilans dzisiaj jakieś 1500kcal/900kcal

S. dzisiaj znowu odmówił spotkanie. Bez komentarza.

Byłam u mojej psychiatry żeby porozmawiać o tym, co się działo w ostatnich dniach. Ciężka to była rozmowa. Wzięłam sobie L4 jeszcze na ten tydzień.

Tak to u mnie wygląda. Jestem bardzo, bardzo zmęczona tym wszystkim. Mam myśli autoagresywne żeby się pociąć. Bardzo silne. Walczę z tym.


niedziela, 25 sierpnia 2019

60. HSGD day 14, part 2

Prawie się udało zrobić całkowicie płynną dietę. Przed czternastą wpadły jednak dwie kromki chleba, po których i tak zaraz leciałam do kibla z biegunką. Nie umiem jeść, jestem zbyt poruszona ostatnimi wydarzeniami.

Bilans:
Jogurt pitny Activia (200kcal)
Pół soczku VEGA* (50kcal)
2 kromki z serem (350kcal)

Razem: 600kcal/1150kcal

Mam nadzieję, że jutro zobaczę 111kg na wadze. Wszystko na to wskazuje.

Jutro zobaczę jak będzie. Postaram się też płynnie spędzić dzień, ale jak się nie uda to chociaż jeść przed 14 żeby mieć czas to spalić.

*Czarownica prosiłaś mnie o zdjęcie soczków VEGA. To jest coś takiego:
Mają po 500ml i cały ma tylko 115kcal. Z tego, co wiem można je dostać w Carrefourze. Ja zamawiałam przez internet ze strony dodomku.pl




59. HSGD day 14

Witajcie!
Dzisiaj, jeśli chłopak do mnie nie przyjdzie, planuje dietę płynną. Dwa jogurty Activia do picia (200kcal jeden) i soczki VEGA (115kcal jeden). Może trochę ruszę wagę, bo pojawiło się 112,9kg, czyli wróciło pół kilograma. To pewnie dlatego, że nie piję wystarczającej ilości wody. W pracy łatwiej jest pilnować tych 3-4 litrów, jak się ma wolne to ciężko nad tym zapanować.

Zaraz idę do kościoła, a potem odwiedzić mamę w szpitalu.

S. nie odpisuje na moje wiadomości. To chyba będzie koniec.



piątek, 23 sierpnia 2019

58. HSGD day 12

Wybaczcie, że nie pisałam, ale musiałam się odciąć od świata.
Pojechałam do Krakowa, do Sanktuarium Miłosierdzia Bożego i spędziłam tam jedną noc, dzisiaj wróciłam pełna wiary, siły i nadziei. Byłam u spowiedzi. Wróciłam do Boga na 100%. Spowiadałam się również z głodowania, więc aby być w porządku z Bogiem, ale też chudnąć, postanowiłam pozostać na stałe na HSGD. Jak przestanę na niej chudnąć to po prostu będę zmieniać styl odżywiania albo dodawać więcej ćwiczeń.
Powrót do Boga prawdopodobnie oznacza utratę chłopaka. Już mu wczoraj wspomniałam, że nie chcę uprawiać seksu, dzisiaj mamy na ten temat więcej porozmawiać.
Was też oddałam Bożemu Miłosierdziu.

Jeśli chodzi o sytuację rodzinną to jest następująca. Mama jest w szpitalu. Jednak miała próbę samobójczą, okazało się, że wzięła całe opakowanie psychotropów. Ale jest już w szpitalu psychiatrycznym - bezpieczna. Rozmawiałam z nią dzisiaj i podobno ma dobrą lekarkę prowadzącą. Jest zadowolona jeśli tak można powiedzieć.
Tata cały czas pije. Podobno wywalił brata (w sensie jego syna) z domu, ale czy to prawda to nie wiem. Wydzwania do mnie codziennie - nie odbieram. Ale jak następny raz zadzwoni to niezależnie od tego w jakim stanie będzie powiem mu, że dopóki nie przedstawi mi papierów na to, że się leczy to urywam z nim kontakt.
Mamie też zapowiedziałam, że jeśli wyjdzie ze szpitala i wróci do alkoholu to z nią też urywam kontakt.

Dieta. Diety wczoraj nie było, jadłam normalnie (nie obżerałam się). Natomiast dzisiaj rano w Krakowie jeszcze weszłam do McDonalda (sic!), ale od tej pory nic nie zjadłam. Planuje jeszcze na dzisiaj soczek warzywny z Tymbarka VEGA - 500ml ma tylko 115kcal. Zważyłam się dzisiaj w środku dnia i było 112,4kg, więc jutro powinno być mniej. Jest dobrze.

Ogólnie dostałam od Boga niezłego kopa podczas tej mojej samotnej pielgrzymki. Czuję, że dam radę ze wszystkim.
Zaprzyjaźnionego księdza poprosiłam o zostanie moim kierownikiem duchowym i spowiednikiem. Nie wiem czy się zgodzi, bo znamy się już ponad 5 lat, a to zmieniłoby trochę typ naszej relacji. Ale nikogo innego nie widzę w tym miejscu. No zobaczymy jak to będzie.

Wasze blogi odwiedzę pewnie jutro, bo dzisiaj S. przyjeżdża i nie mam już zbyt wiele czasu.

Trzymajcie się chudo!

środa, 21 sierpnia 2019

57. HSGD day 9

Wczoraj moja mama miała próbę samobójczą. Prawdę mówiąc nie mam siły pisać, więc tylko skopiuję to, co pisałam Motylkom na FB i ewentualnie coś dodam, poprawię.

Ja wczoraj po tej całej akcji z mamą, jak już się uspokoiło, wylądowałam w McDonald. Nie ma to jak kompulsy. W ogóle płakałam chyba ze dwie godziny jak już w końcu byłam w domu. Czułam się tak potwornie samotna, zostawiona sama sobie... Gdy wzięli mamę a ja musiałam zostać żeby pilnować mieszkania (straż wywaliła zamki żeby się dostać do mieszkania) i próbowałam się do kogoś dodzwonić żeby poinformować o sytuacji i nikt nie odbierał... Byłam z tym sama.

W końcu dodzwonilam się do brata, okazało się, że oboje z tatą są koszmarnie nawaleni. Jak przyszli to tata ode mnie oczekiwał wsparcia. Coś mu się chyba role popierdoliły. Wstałam i wyszłam. Potem jeszcze wydzwaniał do mnie. Kilka razy odebrałam, a potem już przestałam, bo nie było sensu z nim gadać.

Najgorsze było jak była ta straż, policja i pogotowie... Blisko 15 osób w małym mieszkaniu (mama w pozycji bezpiecznej na ziemi) i wszyscy coś ode mnie chcieli. Tu odpowiedz na pytania, tu podpisz, tu coś znajdź... Jakby w tym wszystkim przyszedł jakiś przypadkowy człowiek i poprosił o pin do karty to pewnie bym podała.

Wczoraj jak płakałam to zorientowałam się, że nawet Boga pocieszam.
Gdy do Niego krzyczałam wczoraj, że kurwa gdzie On jest, że nie ma kto mnie nawet przytulić, że co z tego że jest jak nie na Go fizycznie... Potem otworzyłam Dzienniczek św. Faustyny na przypadkowej stronie i trafiłam na wypowiedz Jezusa: "Bądź spokojna, dziecię Moje, widzisz, że nie jesteś sama. Serce Moje czuwa nad tobą".

Potem przeczytałam dwa psalmy "przypadkowe" (myślę, że były odpowiedzią na moją modlitwę) to się zorientowałam, że On jest większy od tego wszystkiego i nie muszę Go pocieszać, być przy Nim silna. I że On może mi dać wsparcie, nikt inny.

A ostatecznie w szpitalu się okazało, że mama nic nie wzięła, była po prostu kompletnie pijana. Albo nie zdążyła, bo babcia bardzo szybko zareagowała, albo nie miała takiego zamiaru.

Bilans:
kawa + 2 łyż cukru (40kcal) + mleko 2% (50kcal) - 90kcal
2 kromki chleba (130kcal) + ser żółty (138kcal) + masło (75kcal) - 343kcal
banan, pomidor
kawałek piersi z kurczaka w panierce - 55kcal
kromka chleba (71kcal) + ser żółty (95kcal) = 166kcal
McDonald - tysiące kalorii


Drogi Boże piszę chociaż kilka słów, innym razem napiszę więcej. Na początku życzę Ci wszystkiego dobrego i pozdrawiam Cię najgoręcej. Tak się jakoś złożyło że nie miałam okazji podziękować za list coś mi przysłał. Miałam wiele pracy, miałam wiele nauki, także piszę dopiero dzisiaj.

U mnie wszystko jak dawniej tylko jeden samobójca więcej, tylko jedna znów rodzina rozbita, tylko życie pędzi coraz prędzej. Gdzieś obok rozbił się samolot, trochę dalej trzęsła się ziemia.
Kiedy patrzę na to wszystko tak jak dziś...

poniedziałek, 19 sierpnia 2019

56.HSGD day 8

Dzisiejszy dzień mogę w końcu zaliczyć do udanych.

2 kromki chleba z wędliną i serem żółtym - 192kcal
kawa + 2 łyżeczki cukru - 40kcal
3 małe banany
Zupa jarzynowa na
kostce rosołowej - 20kcal (bardzo ostra, wrzuciłam za dużo pieprzu ;) )
fasolka szparagowa, ziemniak
smażona pierś z kurczaka w panierce - 268kcal

Razem: 500kcal/900kcal
I wypiłam ponad 2l wody



Dostałam okres, więc chętki na wszystko, co niezdrowe powinny się skończyć.
Dobrze jest mieć w końcu zaliczony dzień.
Zaraz idę spać, bo brzuch mnie boli z okresu. W ogóle jakaś śpiąca dzisiaj jestem.

niedziela, 18 sierpnia 2019

55.HSGD day 7

Dobra Dziewczynki... zawalam każdy jeden dzień. Mogłabym się tym dołować, ale staram się nie myśleć o tym w ten sposób, ale w taki, że i tak jem o wiele mniej kalorii niż wcześniej. Dzisiaj będzie ok. 2000kcal, bo postanowiłam, że dojem pizze z Pizzy Hut, którą miałam zamówioną dawno temu i zamrożoną. Muszę się pozbyć tych kalorycznych rzeczy, a naprawdę niecierpię wyrzucać jedzenia.
Dzisiaj się widzę z chłopakiem. Idziemy na spacer, więc jakieś 500-600kcal spalę (przy mojej wadze bardzo szybko spala się kalorie).
Właśnie próbuję wypić kawę bez mleka i 1,5 łyż. cukru. Staram się powoli zmieniać nawyki.
Piszę teraz, bo chłopak zostanie na noc i nie będę miała jak później napisać.




2000kcal/1100kcal

sobota, 17 sierpnia 2019

54. HSGD day 5

Miałam codziennie pisać, ale byłam wczoraj tak zalatana, że nie miałam jak, wybaczcie.
Wczoraj sobie z rana zrobiłam spacerek 5km, potem byłam na siłowni (zajęcia z trampolinami), więc ćwiczyłam godzinkę, a wieczorem jeszcze tańczyłam z siostrą na spontanicznym spotkaniu urodzinowym :) Niestety zdecydowałyśmy się na zamówienie McDonalda i cały bilans poszedł się pieprzyć. Dobrze, że przynajmniej dużo ćwiczyłam.

Bilans za wczoraj 16.08 jest następujący:
Kawa (mleko 69kcal, cukier 25kcal) - 94kcal
frankfuterka 81kcal
Ziemniaki podsmażane - 100kcal
Kalafior z bułką tartą - 100kcal
jajko sadzone - 127kcal
WieśMac - 934kcal
Frytki - 200kcal

1636kcal/950kcal

Wstyd mi, ale idę dalej. Kurwa nie poddam się, dojdę kiedyś do niskich bilansów.

czwartek, 15 sierpnia 2019

53. HSGD day 4

Cześć Wam :)

Byłam dzisiaj na defiladzie w Katowicach. Było bardzo fajnie, zgadałam się z babeczką obok i czekanie na wojsko (prawie 3 godziny!) nie było takie nudne, bo sobie żartowałyśmy. Potem doszła do mnie Trufla i zgadałyśmy się na winko u mnie (pozdrawiam Cię Kochana i zostaw mi proszę adres swojego bloga, bo mi zaginął w akcji). Winko to sporo kalorii, ale wyszło z tego coś dobrego - jutro idziemy razem na siłownie na zajęcia z trampolinami :)
Bilans dzisiaj zawyżony przez wino, które ma sporo kalorii. Ale poza winem zjadłam zapiekankę (650kcal), 3 stripsy z KFC (250kcal) i kilka frytek (100kcal). Na tym poprzestanę.
Nie będę liczyła tego wina do bilansu. Mam urlop, długi weekend - mogę sobie pozwolić na alkohol, byle nie często.

Także bilans 1000kcal/1000kcal
Ćwiczyłam rano 10 minut zumbę i wieczorem 10 minut zumbę. Zrobię jeszcze 50 brzuszków.

Mało wartościowy ten dzień, ale wszystko na spokojnie. Prawie zmieściłam się w bilansie (wino), jest coraz lepiej. Byle do przodu.


Jutro moje urodziny. Nie obchodzę ich w tym roku jakoś szczególnie, bo jak w zeszłym roku zrobiłam imprezę dla rodziny to były same problemy. A to, że dojechać trzeba, a to, że pogoda nie taka, a to że coś, ble ble ble. Stwierdziłam, że do trzydziestki urodzin nie robię i koniec, kropka.
Także pójdę sobie na tę siłownię i to będzie mój prezent. Już drugi, bo pierwszy był taki, że kupiłam sobie stanik w Intimissimi za prawie trzy stówy. Ale jest wygodny ;)

Z chłopakiem powoli wracamy na właściwe tory (chyba). Napisałam do niego, że byłam na defiladzie i że spotkałam się z koleżanką. On odpisał, że też idzie na piwo ze znajomymi... Także powoli zaczynamy ze sobą rozmawiać.


52. HSGD day 3

Tak, jak mówiłam, zaczęłam od dnia trzeciego. I... się nie udało ;) To było do przewidzenia, bo ciężko jest nagle jeść o tyle mniej. Ale oczywiście się nie poddaję. Być może pierwsze bilanse będą przewyższały limit, ale w końcu uda mi się zmieścić - wszystko powolutku.
Wczoraj zjadłam ok. 1600kcal. Nie ćwiczyłam - chyba, że liczyć do ćwiczeń chodzenie po schodach w pracy ;)) (nie mamy windy, bo jest remont).

Dzisiaj dzień zaczęłam od ćwiczeń, ale delikatnie. 10min zumby z YT (https://www.youtube.com/watch?v=KAjcquskMVc) . Jednak dzisiaj na tę zumbę nie pójdę,bo:
1) w Katowicach jest dzisiaj defilada i wszystkie ulice są pozamykane
2) ledwo nadążam za ludźmi z YT, a co dopiero byłoby na prawdziwych zajęciach. Muszę trochę najpierw poćwiczyć w domu tych zumbowskich ruchów żeby się całkowicie nie zbłaźnić.



Rozmawiałam z chłopakiem. Mówił mi, że tęskni i to, co mi powiedział (a powiedział, że przeszkadza mu mój brzuch podczas seksu) to tylko taki szczególik, że mam się tym nie przejmować. I prosił żebym nie zamykała się w sobie i nie urywała kontaktu. Ja mu na to, że jestem zmęczona i muszę się wyspać, że to nie jest wymówka. Potem mu napisałam, że doskonale już wie, że bardzo mnie zranił tym, co powiedział. I że gdybyśmy się wczoraj spotkali to bym z nim zerwała, ale postanowilam najpierw porządnie się wyspać i już dzisiaj to jakoś przetrawiłam i nie chcę zrywać. Ale i tak musimy zwolnić, bo na chwilę obecną nie wyobrażam sobie bliskości z nim, bo nie wierzę, że mu się podobam i się krępuję. I po kilkudziesięciu minutach napisałam mu jeszcze, że też tęsknie.

środa, 14 sierpnia 2019

51. Zumba

Cześć Wam :*

I się zaczęło ;) Muszę dojeść resztki z lodówki, więc na razie moje posiłki nie będą zbytnio dietetyczne, ale będę się mieścić w limicie kalorii.
Zaczynam HSGD od trzeciego dnia, bo mamy środę.

Jak na razie na śniadanie zjadłam pierś z kurczaka (108g) - 290kcal
I wypiłam kawę z mlekiem i z cukrem [ muszę się pozbyć tego cukru z diety ] - 60kcal
Czyli śniadanie 350kcal
Zostało mi 550kcal


Kupiłam sobie wczoraj na Allegro butelkę 0,7l z filtrem. Czekam z niecierpliwością aż dojdzie, bo czuję, że jestem odwodniona.
No i tytułowa zumba. Wracam na zajęcia. Odeszłam pół roku temu, bo kolana mi nie wytrzymywały, ale może teraz będzie inaczej. Także jutro o 17 mam pierwsze zajęcia :)


No i dostałam urlop na piątek (moje 26. urodziny). A to znaczy, że będę miała 4 dni wolnego. W sam raz na początek diety :)
Już czuję tę energię związaną z odchudzaniem, dietą, kontrolą... Jestem od tego uzależniona.

Trzymajcie kciuki!

Aha, jeszcze jedno. Usunęłam wszystkie linki do Waszych blogów jakie miałam i będę systematycznie dodawać teraz z komentarzy. Także piszcie mi adresy swoich blogów :)



wtorek, 13 sierpnia 2019

50. Wracam

Witajcie Kochane!
Trochę mnie tu nie było. Względy osobiste sprawiły, że znowu tu jestem. Okazało się, że to, co uważałam za podstawę mojego związku z chłopakiem, czyli akceptacja, to tylko moje złudzenie, cudowne acz nierealne mrzonki. Chcę mieć kontrolę nad czymkolwiek, gdy moim światem porządnie tąpneło. Odchudzanie może mi tę kontrolę dać. Tym razem się nie poddam.
Zaczynam od jutra - HSGD


poniedziałek, 15 kwietnia 2019

49. Plany na dziś

Tak jak mówiłam - na dzisiaj planuję 1200kcal.
Z tego 350kcal już zjadłam na I śniadanie. Za to poćwiczyłam 10 min na wioślarzu - tak, niewiele, ale zaraz muszę się myć i spadać do roboty.
W pracy bułka z szynką i z serem, po pracy brokuły z tuńczykiem i kaszą kuskus.
Idę dzisiaj do psychiatry. Teoretycznie na 17:30, ale pewnie znowu będzie godzina opóźnienia.
Najlepiej by było obiad zjeść jeszcze przed wizytą u lekarza żeby potem już nic nie jeść na wieczór. Mam nadzieję, że się wyrobię.

Powodzenia Wam i sobie dziś życzę :)


niedziela, 14 kwietnia 2019

48. Wracam

Cześć Kochane!
Nie odzywałam się z trzech powodów.
Po pierwsze - miałam depresję (dalej mam, ale trochę słabszą i już muszę się wziąć w garść)
Po drugie - żarłam jak świnia
Po trzecie - komputer znowu był niesprawny, a nienawidzę pisać na komórce.

Od jutra wracam do pracy. Boję się, bo tam wszystko się tak szybko zmienia, że znowu nic nie będę wiedzieć. Mam ochotę walnąć tą robotą w cholerę, ale myślę, że to depresja mi to podpowiada.

Mam trzy nowe nabytki: wagę kuchenną, ergometr wioślarski (wioślarz) i rowerek stacjonarny. Dwa ostatnie sprzęty są starego typu, ale myślę, że będą spełniać swoją funkcję.
Mam zamiar wstawać wcześniej i ćwiczyć rano, aby mieć więcej energii w ciągu dnia.

Nie chce mi się iść do sklepu przez co nie mam za bardzo w czym wybierać jutro. Na jutro zaplanowałam sobie bilans 1200kcal. Muszę znowu powoli przyzwyczaić żołądek do jedzenia mniejszej ilości pokarmu.
W pracy kupię sobie bułkę z masłem, serem i z szynką - to liczę jako 500kcal. Sama bułka pszenna ma 218kcal, ale nigdy nie wiadomo co oni tam wkładają.
Na obiad będę miała brokuły z kaszą kuskus i tuńczykiem.
I myślę, że to tyle. Pójdę jutro na zakupy to będę mogła bardziej planować co i kiedy zjem.

Nie wiem ile ważę. Podam wagę w sobotę rano - jeszcze przed śniadaniem żeby wiedzieć ile mogę zjeść.

Mam nadzieję, że nie zapomniałyście o mnie i będziecie mnie tak cudownie wspierać jak wcześniej.
Jesteście cudowne 💜💜💜



środa, 3 kwietnia 2019

47. Choroba afektywna dwubiegunowa


Ten film zrealizowali moi znajomi z internetu. Jest bardzo prawdziwy.
Po obejrzeniu go uświadomiłam sobie co zajadam.
Samotność.
Źle mi. Płaczę.
W hipomanii "nie potrzebuję nikogo", w depresji "nie mam nikogo". Tak czy inaczej jestem sama.
Dlatego piszę o tym tutaj, a nie opowiadam komuś bliskiemu.

46. Jestem zmęczona

Cześć Wam!
Tak jak w tytule: jestem zmęczona. Chce mi się spać, nie mam na nic energii. Wracam z pracy, robię sobie coś do jedzenia i idę spać. Tak wyglądają moje dni.
A teraz jeszcze bardziej je skrócę, bo jestem jeszcze bardziej zmęczona.

Postaram się trzymać diety, ale nie obiecuję, że notki będą pojawiać się codziennie.
Nawet ich pisanie mnie męczy.
Będę komentować Wasze blogi, bo to zazwyczaj robię w pracy ;)


wtorek, 2 kwietnia 2019

45. SGD day 9

Bilans:
6:00 dwie kromeczki chleba żytniego z serkiem topionym (200)
9:00 jabłko
13:00 jabłko
16:00 cztery kromeczki chleba żytniego z serkiem topionym (400)
17:00 dwa kawałki pizzy (800kcal)

Razem: 1400kcal/300kcal

To musiało nastąpić. Już rano coś przeczuwałam, bo nie umiałam napisać żadnej notki. Wiedziałam, że te wtorki z bilansem do 300kcal nie są dla mnie. Muszę zwiększyć ten bilans do 450kcal, taka modyfikacja diety. Inaczej co tydzień będę miała napad.
Jutro nie będę się ważyć - powinnam jutro dostać okres, nie będę się dołować.
Jedno jest dobre - kiedyś codziennie potrafiłam zjeść nawet do 4000kcal, a teraz przy naprawdę dużym głodzie i totalnym przyzwoleniu udało mi się zjeść zaledwie cztery małe kromeczki chleba i dwa kawałki pizzy. Żołądek się skurczył.
Dzisiaj już nic nie zjem. Pizzę zamrożę, niech sobie leży w zamrażalniku. Ostatnio tak zrobiłam to po miesiącu się zorientowałam, że w ogóle mam pizzę zamrożoną.
A jutro jem jakby się nic nie stało, kontynuuję SGD.


Edit: Ach, i  dodam jeszcze, że od wczoraj winda u mnie w pracy nie działa, więc codziennie przynajmniej 4-5 razy wspinam się na IV piętro ;)

poniedziałek, 1 kwietnia 2019

44. SGD day 8

Bilans:
6:00 tuńczyk rozdrobniony w wodzie (90kcal)
9-14 (w pracy) brokuły z tuńczykiem (90kcal) i kaszą kuskus (150kcal)
18:00 pół cienkiej kromeczki chleba zytniego (45kcal) z serkiem topionym (20kcal)
banan, jabłko
cola zero

Razem: 395kcal/400kcal


Jak szłam do domu to było mi słabo. Dźwięki wydawały się głośniejsze, każdy ruch głową równał się lekkim zawrotom - mam tak od kilku dni. Przechodziłam koło McDonalda, obok wielu budek z kebabami, z pączkami, mijałam sklep Aldi. Ale nic nie zjadłam i nic nie kupiłam. Pomimo głosu w mojej głowie, który próbował uświadomić mi jak wielką głupotę robię. A to dlatego, że drugi głos powtarzał: zostało ci na dzisiaj 70kcal. Inaczej będziesz musiała użyć czerwonego mazaka. I zaznaczyć na czerwono ósemkę na blogu.
I tak jak było na grafice w mojej poprzedniej notce: NOT. THIS. TIME.

W pracy było nawet fajnie, chwilami szczerze się śmiałam, ale byłam zestresowana. Bałam się, bo ostatnio niewiele robię, wiem, że mogłabym więcej. I obawiam się wezwania na dywanik przez menadżerkę. Mam nadzieję, że jutro już robota pójdzie łatwiej.

Wiem, że dzisiaj już nic więcej nie zjem.
Tak w ogóle to dziękuję Ci Tenshi Kaosu, bo to dzięki Tobie nie popłynęłam dzisiaj. Powiedziałaś mi, że mam jeść ile chce owoców i warzyw. I tak zrobiłam. Okazało się, że były to tylko banan i jabłko, no i całość tych brokułów, które i tak planowałam zjeść. Dzięki temu przyzwoleniu uniknęłam rzucenia się na słodycze z automatu. Dziękuję.


43. Czas do pracy

Dzisiaj wracam do pracy. Co prawda wzięłam sobie tylko piątek wolny, ale wydaje mi się jakby dłużej mnie tam nie było.
Szczerze mówiąc to boję się tam iść. Nie mam żadnego powodu, a jednak się boję.
Także jeśli miałam nadzieję, że depresja się skończyła to teraz już wiem, że nie.

Plany na dzisiaj są następujące: rano tuńczyk, do pracy brokuły z tuńczykiem i kaszą kuskus, a po powrocie do domu ewentualnie brokuły. Limit na dziś to 400kcal.


Oby ten dzień był udany nie tylko pod względem diety.

niedziela, 31 marca 2019

42. SGD day 7

Bilans:
7:00 jajecznica z dwóch jajek (162) z połówką pomidora
9:30 banan
12:30 1 kromeczka chleba żytniego z serkiem topionym (100)
15:00 kasza kuskus (170), cukinia
17:00 2 kromeczki chleba żytniego z serkiem topionym (200) i plasterkiem pomidora

Razem: 632/650kcal

Za kilka miesięcy podziękuję sobie, że dziś się nie poddałam.
Było ciężko. Chciałam się w końcu najeść. Ale nie zrobiłam tego. I obym nie musiała dzisiaj edytować tego posta i mogła jutro rano kolejny dzień zamalować na zielono.

Byłam w sklepie. Kupiłam sobie ocet jabłkowy, bo mi się dziś rano skończył, serek topiony i chlebek malutki żytni (kuźwa kosztował mnie ponad 4 złote a jest wielkości mojej dłoni. Ale i tak wytrzyma długo-w zamrażalniku-bo dzisiaj zjadłam tylko trzy kromeczki i to grube na zaledwie pół centymetra) - to żeby spełnić swoje życzenie z Listy Życzeń. Było pyszne i wyczekane!
Kupiłam sobie też kilka herbat:
  • Zioła Mnicha
    polecane na pracę jelit. W trosce o trawienie, herbatka ziołowa. W torebkach.
    składniki: owoc bzu czarnego, nasiona lnu (25%), liść mięty pieprzowej (25%)
  • Zioła Mnicha
    polecane na odchudzanie. W trosce o sylwetkę, herbata ziołowa. W torebkach.
    składniki: herbata czerwona Pu-Erh (23%), yerba mate (18%), owoc dzikiej róży, ziele mniszka lekarskiego, liść pokrzywy, ziele skrzypu, koszyczek rumianku, winian L-karnityny (3%)
  • Malwa
    Herbata Zielona z owocem żurawiny. Herbata liściasta.
    składniki: mieszanka herbat zielonych (81,4%), kwiat hibiskusa, owoc porzeczki czerwonej, aromaty, owoc żurawiny (1%)
  • Sir Roger
    Earl Grey. Herbata czarna liściasta.
    składniki: mieszanka herbat czarnych, aromat
Założyłam konto na Tumblr żeby łapać fajne thinspiracje. Jeśli też macie tam bloga to zapraszam: Koktajlowa's Dream [klik!]

Robię sobie jeszcze brokuły z tuńczykiem na jutro żeby mieć do pracy. Przepisem uraczyła mnie ili (może podasz przepis na to cudeńko na swoim blogu?)

Kończy się miesiąc, więc pora na cele na kwiecień. Marzec żegnam z wagą 105,2kg. Z jaką wagą będę żegnać następny miesiąc? Zobaczymy, tymczasem oto moje cele:
  • zero alkoholu
  • brać regularnie leki 
  • pisać na blogu codziennie
  • regularnie pić ocet jabłkowy
  • chodzić na kurs angielskiego
  • nie wziąć ani jednego dnia urlopu
  • nie wydawać pieniędzy na fastfoody
  • chodzić przynajmniej 15km tygodniowo
  • ważyć się w środy i w niedziele - nie częściej
  • utrzymać Skinny Girl Diet, a jak się skończy to zacząć ją od nowa
  • chudnąć najmniej 1,5kg tygodniowo, więc 1 maja zobaczyć na wadze najwyżej 99kg



41. Ważenie: -3kg

No i zaczynamy wszystko od nowa. Nie, nie dlatego, że zawaliłam, a dlatego, że usunięto mi bloga. Ale co tam! Założyłam nowy.
Osoby, które weszły tu pierwszy raz mogą być zdezorientowane, że pierwsza notka jest czterdziestą pierwszą notką, ale to dlatego, że na poprzednim blogu skończyłam na numerze czterdzieści.
Powiem Wam, że nawet się cieszę, że nie ma już tamtego bloga, bo już mnie mierził jego styl, chciałam choć malutkiej odmiany - i oto jest!

Ale przejdźmy do najważniejszego tematu - dieta i... waga! Tak, bo dzisiaj dzień ważenia.
Bałam się tego dnia. Niedawno postanowiłam, że nie będę ważyć się codziennie, a tylko w środy i niedziele. Wytrzymałam tę niepewność i weszłam na wagę dopiero dzisiaj rano. Waga pokazała 105,2kg, więc o równe 3kg mniej niż w środę. Pięknie. Teraz tylko z pokorą iść do przodu, powoli, ale skutecznie. Każdy odebrany sobie kęs jedzenia jest małym sukcesem.

Jakie plany na dziś? Dla tych, którzy nie wiedzą, jestem w trakcie Skinny Girl Diet. Na dzisiaj mam przypisane 650kcal (nie wliczając warzyw i owoców, które w bilansach zaznaczam na jasną zieleń).

Na śniadanie zjem sobie (prawie że tradycyjnie) jajecznicę z dwóch jajek z cukinią.
Na obiad dokończę tę wczorajszą kaszę kuskus, wrzucę cukinię i 1/4 piersi z kurczaka na grilla.
Wieczorem spełnię marzenie z listy życzeń i zjem sobie kromkę świeżego chleba z serkiem topionym z szynką i do tego walnę sobie sałatkę z jednego pomidora.
Będzie ok. 600kcal.
Coś tam się pewnie pozmienia, ale szkic jest.




Dodawajcie proszę linki do swoich blogów w komentarzach, bo nie mam teraz nikogo w sekcji "czytam".

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia